na herbatce z szaleńcami.

Jak to było z tym królikiem? Co przelazł do rzeczywistości z krainy czarów? Mówił dużo o czasie, nie pozwalał na zbyt długie rozważania. Zapraszał do doświadczania, zapraszał w dół. Aby wejść wyżej trzeba najpierw zejść? W głąb, siebie? Zanurzyć się w nieznanym? Zdaje się, że wiedza niepoparta doświadczeniem pozostaje tylko informacją, której można jedynie zawierzyć.

Read More

jest lato, jest czerwiec, jest teraz.

Sawubona w języku Zulu znaczy witaj. Witaj, widzę cię, a przez to, że cię widzę, sprawiam, że jesteś. Lato. Czerwiec. Dostrzeganie siebie i innych. Tego lata widzę, jestem obecna, nie zaprzeczam, akceptuję. Bez nazywania dobrze i źle, bez kategoryzacji. Rzeczy po prostu są, nasz sposób postrzegania ich czyni je jakimiś. Ludzie nie chcą czuć tego co nazywają złym, chcą żeby coś minęło. Słuchajcie, to są cele ludzi martwych. Wszystko czego doświadczasz minie. A czucie to ogromna wartość. Emocje to informacje; o twoich wartościach, o tym co dla ciebie ważne. Akceptacja pozwala na gotowość, przyzwolenie na kruchość, słabość i niepewność, na skorzystanie z tego co się przydarza. Tego lata jestem pełna wdzięczności, korzystam ile wlezie. Widzę cię i cię i ciebie i siebie. Dziękuje, że pływamy nago w stawie, że śmiejemy się do łez, wzruszamy wspólnie, pozwalamy sobie na ciszę, na złość, na czucie. Dziękuję, że latamy, biegamy, doświadczamy. Dziękuję za to, że razem śpimy, patrzymy na siebie i się widzimy, że smakujemy i rozmawiamy, że pozwalamy sobie na obecność, wymianę, życzliwość i przyjmowanie wszystkiego takim jakim jest. Jest lato, jest czerwiec, jest teraz. Jedyna pewna w tej stałej niepewności. Sawubona.

w tym wąskim tunelu niespełnionych oczekiwań.

A gdyby to był ostatni twój czas? A gdybyś mogła być zupełnie szczera, stale, w stosunku do wszystkich i przede wszystkim w stosunku do siebie? Czym są kryzysy? Tym, że nie mogliśmy się w pełni wypowiedzieć? Że czujemy się niezrozumiani?
Znam parę technik na ukojenie układu nerwowego, na przełożenie myślowej wajhy na inny tor, na kontrolę emocji, wydawałoby się. Ogarniam mindfulness, ogarniam używki. Medytacje i dzikie tańce pod wpływem. Krzyk i za mocny seks. Ciszę i oddech. Tylko kiedy niezrozumienie, niewypowiedzenie i obawy dobijają się od środka to chyba nie ma lepszej recepty niż to dopuścić, pozwolić, uszanować. Nie wiem.

Read More

Jestem tu po nic i jestem po coś

Jestem mieszanką wszystkich dotychczasowych doświadczeń.
Każdą swoją porażką i każdym sukcesem.
Każdym oczekiwaniem i każdym zawodem.
Każdą sprawczością, każdym zniszczeniem.
Jestem wszystkim tym co widziałam.
Zbudował mnie każdy dotyk,
każdy lęk,
każde okazane wsparcie.
Jestem tym czego się nauczyłam i tym czego nie chciałam wiedzieć.
Jestem zmieniającą się perspektywą.
Jestem każdym swoim czuciem i wrażeniem.
Jestem tu po nic i jestem po coś.
Mam wpływ.
Każdy mój ruch ma znaczenie.  

robię sobie check

jako, że słowa mają dla mnie duże znaczenie, od lat przed końcem roku siadam przed czystymi stronami, dzielę je na parę istotnych dla mnie przestrzeni i odpowiadam sobie na pytanie czego chcę. nie co powinnam, nie co byłoby słuszne, nie co ktoś by docenił, nie co kiedyś wydawało się konieczne do szczęścia. tylko to co teraz i tylko to co żywe, aktualne. ta lista z roku na rok jest coraz krótsza i nie dlatego, że przestałam marzyć, o nie, ale dlatego, że jedną z najważniejszych jakości w moim życiu stała się uważność. dzięki temu, na bieżąco robię sobie check, sprawdzam jak się mam. czy się uczę. czy ludzie z którymi spędzam czas robią mi dobrze. czy ekscytuję się częściej niż stresuję. świadomie wybieram. 

w przyszłym roku chciałabym być morderczynią i księżniczką ale przede wszystkim chciałabym być i korzystać z każdej chwili, żadnej nie popędzać, żadnej nie przepuszczać przez palce. łapać, korzystać i wypuszczać. catch & let go – powiedział mi pewien mądry człowiek, te słowa wpadły we mnie, drgały w rezonansie i poleciały, trwało to ułamki sekund a zostało usłyszane, przeżyte i odłożone w wewnętrznym pudełeczku wspomnień. to pudełko jest właściwie jak studnia, cały czas warto ją napełniać, żeby można było stale się poić i częstować innych.

gdybyście mieli ochotę na łyk uważności to zapraszam do wodopoju.
w uważność wkręciłam się tak bardzo, że aż nauczyłam się o niej gadać, robiłam to przez ostatnie dwa lata, siedząc przy źródle amerykańskiego profesora medycyny, który nazywa się Jon Kabat-Zinn i kiedyś wkręcił się w uważność pewnie bardziej niż ja. dzięki tej wkręcie powstała w stanach Klinika Redukcji Stresu, gdzie Jon stworzył program MBSR, który jest propagowany na całym świecie. 

mój prywatny wodopój mbsr zaczyna płynąć w nowym roku, będziemy siedzieć sobie przy nim i czerpać z tego co teraz. jeśli masz ochotę dołączyć, daj znać.

Robię to po to by śnić.

Kiedy budzik dzwoni o szóstej a ja choć bym chciała nie zawsze muszę wstawać, przestawiam go by dzwonił co pół godziny, albo dotykam dziesięciominutowego czasu drzemki. Włączam ją jedna po drugiej przez najbliższe godziny. Nie robię tego po to by się w tym czasie wyspać, odpoczywać, lenić. Robię to po to by śnić.

Read More

Myśleć lekko, działać lekko, odczuwać lekko

Spędziłam tydzień na wsi. Nie nakładałam makijażu ani butów. Słuchałam wiatru, śpiewu ptaków, bzyczenia much i mruczenia kota. Wyczuwałam każdy ruch i dotyk. Nie wypowiadałam żadnych słów i nie nawiązywałam kontaktu wzrokowego, a spędzałam ten czas wśród dwudziestu paru pięknych osób. Patrzyłam jak siedzą, leżą, chodzą i jedzą. Nie oceniałam, nie komentowałam. Byłam.

Read More

Zostawiłam te lody dla niego, ale zjem je, bo jestem smutna.

Zostawiłam te lody dla niego, ale zjem je, bo jestem smutna.
Świeci słońce, zrobiło się zupełnie zielono, właściwie to już chyba są wakacje.
Nie wiem czy to dobrze, że jem te lody z chorym gardłem.
Wszyscy moi najbliżsi tulą mnie i mówią, że bardzo się cieszą, że wróciłam.
A ja dziś nie cieszę się wcale, nie widzę tego lata. Nie czuję w tych dotykach nic kojącego.

Read More

doświadczać ciszy i nic nie zagłuszać.

Wraz z nadejściem wiosny, przestaję ciułać czas.
Czasami coś gonię. Rano zapisuję zadania a wieczorem frustruję się kiedy nie uda mi się ich wszystkich odhaczyć. Ciułam czas. Tworzę listy niewykonalne, ale wydaje mi się, że gdybym wstała wcześniej to udałoby się odhaczyć wszystko. Gdybym poruszała się szybciej, nie zatrzymywała, wówczas udałoby mi się zaoszczędzić czas, kolejne dni w których nałożyłabym na siebie kolejne zadania. Wydaje mi się, że zaoszczędzony czas wykorzystam, ale zapominam, że on przecież nie odkłada się na żadnym koncie. On znika. A czas to życie. Nie uświadomiony czas zostaje stracony. Nie zapisuje się, nie staje się wspomnieniami. Znika. A jedyna trwała mi znana na tym świecie to wspomnienia właśnie. Wspomnienia istnieją poza czasem.

Read More

Chwila po której cię nie ma

Od wielu miesięcy mieszkam głównie w hotelowych pokojach. Zasypiam i budzę się w nowych miejscach, które pachną właściwie nijak. Hotelowa pościel nie pachnie jak świeże pranie, nie schnie na wietrze, nie przejmuje zapachów ukochanych osób. Jest traktowana roboczo, jako jedna z. W hotelach często nie ma wyjątkowości, pokoje są podobne, najbardziej różni je widok z okna. Dostrzegam subtelne różnice powierzchniowe, inne umiejscowienie gniazdek, obtarcia na zagłówkach łóżek, aczkolwiek to ślady ludzkie, jak mój zapach, który po tym jak trzasną za mną hotelowe drzwi, zostanie zneutralizowany. 

Read More

na końcu zawsze będzie ona

Oddaliłam się od siebie.
Czuję się jakbym weszła na jakąś nieznaną górę, na jakiś rodzaj powierzchowności.
Rozbiła tam obóz na jakiś czas, przyjęła nowych ludzi, założyła cudze ubrania, przyjęła rolę.
Na ile można przestać być sobą a na ile to tylko poznawanie własnego zróżnicowania.
Oddaliłam się od siebie.
Zamieniłam swoje mieszkanie, swoich bliskich, swoje codzienne zajętości, rytuały, przyjemności,
pozostały tylko te same ciągoty autodestrukcyjne, one jakoś zawsze trzymają się najmocniej.
Jakby były najbliżej, stały proces unicestwiania.

Read More

Wszystko pamiętam, choć czasami wydaje mi się, że zapomniałam.

Wszystko pamiętam, choć czasami wydaje mi się, że zapomniałam.
Staram się.
Staram się żeby ludziom, których uznaję za bliskich było miło.
Staram się wyprzedzić ich oczekiwania.
Chciałam zupełnie inaczej.
Chciałam dziś inaczej,
ale dostosowuje się, uelastyczniam, rozciągam.
W tych miejscach rozciągnięcia, kiedy robi się to za mocno, materiał się przedziera,
robi się przeźroczysty, jego struktura się luzuje, poddaje się, nie opiera,
z czasem właśnie w tym miejscu pęka.

Read More

beze mnie nie ma niczego.

Niedokończone książki, niedokończone seriale, niedopowiedziane historie.
Zasiane ziarna, nierozwinięte wątki.
Marzenia, pragnienia, spotkania oczu, muśnięcia dłoni i pożegnania.
Nieprzyjęte zaproszenia, nieodebrane telefony, opuszczone okazje.
Szczere słowa zamknięte w szufladzie,
oczekujące wydawnictwo.
Plany szczegółowo rozpisane na białych stronach.
Niedopalone papierosy.
Niewypite kieliszki wódki.
Jakiś żar tlący się w kieszeni.

Read More

jest tam wtedy jak w filmach

Mam wrażenie, że każda przeżyta chwila się we mnie kumuluje, nakłada jedna na drugą, upycha w ciele. Złość i smutek osiadają w sercu, przylepiają się do klatki piersiowej, wspinają się po gardle, kiedy są w jego wnętrzu łapią się za ręce i zaciskają je mocno.
Nie umiem wtedy mówić.

Read More

jak czujesz

Jakiś czas temu rozpoczęłam kurs MBSR czyli Mindfulness Based Stress Reduction. Ten temat funkcjonuje w moim życiu od dawna, ale od niedawna zaczął być określany, nazywany i traktowany z należytą uwagą.
Jak czujesz • to mój nowy projekt. Pcha mnie w stronę idei Mindfulness. Nauczania. Dzielenia się i pielęgnowania uważnego życia. Rozpoczęłam ścieżkę nauczania wedle tej praktyki. Zamierzam pielęgnować w sobie świadomą obecność, a kiedy osiądzie ona we mnie na dobre, dzielić się tym z Wami.

Read More

Uważność.

Uważność to coś co od zawsze jest mi bliskie. Jestem czujna na otaczający mnie świat i było tak od zawsze. W dzieciństwie odkładałam łopatkę kiedy dochodziło do jakiegokolwiek okazywania emocji. Przyglądałam się kiedy dzieci się przytulały, wyzywały, współpracowały. Analizowałam wszelkie emocjonalne zachowania. Mój świat się zatrzymywał a ja chłonęłam. Patrzyłam, byłam, rozumiałam, nie oceniałam.

Read More

nie nauczyłam się gwizdać i pluć.

Chodziłam dziś po tych samych drogach, po których chodziły moje nogi w butach
o numerze dwadzieścia siedem i mniejszym. Patrzę na trzepak, który zdzierałam własnym, małym tyłkiem i dłońmi pachnącymi metalem. Na jednym trzepaku mieściły się dzieci z paru bloków. Tramwajarz z patykiem w dłoni przejeżdżał po trzepakowych rurach, kto nie zdążył podskoczyć nad kijem przegrywał.

Read More

Trwałość ulotności.

Jestem słowikiem, nie, skowronkiem, w każdym razie nie nazywałam się sową.
Choć z tych wszystkich ptaków sowy znam najlepiej. Lubię poranki, lubię wstawać o świcie. Z paroma epizodami życiowymi, jak ten kiedy byliśmy ze spektaklem w Brukseli i przez dwa miesiące wstawałam o szesnastej, to raczej wstaję o szóstej. Ostatni epizod życiowy – pandemia – zweryfikował i uelastycznił kolejne poglądy dotyczącej mojej osoby.

Read More

Nawet śmierć potrafi żartować.

Mam taki zeszyt na którego okładce jest kontur jelenia, kolorem pokryty jest tylko jego umysł. Dostałam ten zeszyt od koleżanek, nie podobał mi się, ponieważ zapisały coś na jego pierwszych stronach. „Miejsce na nas” chyba.
Ludzie, ważna rzecz – napisałam pod spodem.
Choć uznałam wtedy, że nie ma to żadnego znaczenia.

Read More

Uprawiam nałogowy sabotaż z własnym ja.

Uprawiam nałogowy sabotaż z własnym ja.
Nie dotrzymuję postanowień ale tylko tych danych samej sobie,
wywołuję dezorganizację, niepewność i szkodę.
Spędzam ostatnio ze sobą zdecydowanie więcej czasu niż zazwyczaj.
Zaczynam bawić się ze sobą w chowanego.
Tylko w tym Ja, mieści się wiele Ja.
I one w ostatnim czasie są niepodporządkowane,
jedne przejmują kontrolę i rządzą non stop,
inne te których akurat teraz potrzebuję spieprzyły gdzieś.
Postanowiłam je wszystkie odnaleźć.
Rozebrać.
Ustawić w rzędzie.
Nadać im imiona.
A później dać im wszystko to czego chcą.

Read More

Na moich oczach jest ponad dziewięćset blizn.

Na moich oczach jest ponad dziewięćset blizn.
Pani Borucka powiedziała, że weterani wojenni często tyle nie mają, tylko, że oni są szorstcy a pani bardzo emocjonalna. Pani Błażucka mówiła kiedyś, że przy takiej wrażliwości mózgu ciężko o emocjonalny spokój. A mama od zawsze powtarzała – bądź czujna. Wyćwiczyłam tę czujność i czułość perfekcyjnie. Niektórzy tę umiejętność nazywają nadwrażliwością. To w życiu się przydaje i przeszkadza, nie mogę się zdecydować które z nich przechyla wagę.

Read More

krótki tekst o miłości.

Walentynki to jest jedno z moich ulubionych świąt. Bo jest o miłości. Wszystko w życiu jest o miłości. Cała sztuka gdzieś się w miłości rozpoczyna bądź do niej dąży. Boi się jej, ma jej za złe.

Najpiękniejsze rzeczy na tym świecie to są miłości dzieci. Najprawdziwsze, najmocniejsze. Te najsmutniejsze i te najbardziej radosne.

Read More

by zdjąć te pancerze paskudne, co mają nas chronić podczas tego biegu po uznanie.

Nie komentuję sytuacji politycznej, za mało na ten temat wiem. Nie ufam pierwszym dochodzącym do mnie plotkom. Staram się obejrzeć dwa końce kija, choćby droga od jednego do drugiego była daleka, choćby jeden z nich był umazany w gównie. Staram się nie wystawiać pochopnych ocen. Staram się pamiętać o tym, że tak niewiele wiem, że nie wszystko rozumiem, że tak wiele powinnam się nauczyć. Nie zakładam, że rozumiem. Zdaję sobie sprawę, że moje postrzeganie jest pewną perspektywą, nie prawdą, że takowych może być wiele. Jeśli się z kimś nie zgadzam, staram się doprowadzić do sytuacji w której możemy się zgodzić, że się nie rozumiemy.

Read More

By dziękować, prosić nie wymagać, by kochać i mówić o tym głośno.

Feliz Navidad, radość, pierników wykrajanie. Pierwsze kulebiaki, pierwsza choinka w nowym domu pełnym miłości. Miłość na dywanie, przyjacielska. Miłość w kuchni, dzika i pożądliwa. Miłość w myślach, do bliskich skierowana. Przyjechali rodzice, którzy staną się moimi. Ich problemy na co dzień poruszane, na bok odłożone. Mama przywiozła to co robi najlepiej, to co jest chwalone. Druga mama, ta co jest na co dzień pierwszą, ta która od lat nie daje sobie w dzień wigilijny pomóc od rana w kuchni gotuje. Stół szykuje. Wchodzimy do domu rodzinnego, tam gdzie wszyscy już czekają. Patrzą życzliwie. Życzenia składane, dla każdego wyjątkowe, uściski, w poliki ucałowania. Jedzenie, chwalenie.

Read More

Pierwszy piątek po dniu dziękczynienia.

Gdybym się miała zdetonować by wielu ludzi zabić, to bym to zrobiła dziś w złotych tarasach. W black friday. Pierwszy piątek po dniu dziękczynienia. Mało kto wiedziałby kiedy to jest, mało kto wie kiedy jest święto dziękczynienia. Wypada ono w czwarty czwartek, ładnie. W black friday ponad sto milionów Amerykanów robi zakupy, ponoć jest to dzień w roku najbardziej dochodowy. Polska od dwóch lat aspiruje by czarny piątek i tu wzmagał konsumpcjonizm to granic możliwości.

Read More

Tańcz, skacz i pij drinka z pomarańczą.

Po prawej seksualne gry, po lewej skromne z nogi na nogę wykroki. „Vodka, vodka” przy barze proszą, jedyne słowa po angielsku znane. Dj tutejszy z brodą czarną ‚twe oczy zielone’ uruchamia, Polacy się uruchamiają, ręce w górze, wargi do śpiewu rozchylone, oklaski. Tańcz, skacz i pij drinka z pomarańczą. To mój pierwszy raz był. Nigdy nie słyszałam tych hitów mego kraju europejskiego, mając świadomość, że ten rytm pod skórą rodaków wielu, uruchamia chęć zabawy.

Read More

Składały dłonie do modlitwy, nie zdejmowały kapeluszy ani rękawiczek.

Na cmentarz chodziłyśmy regularnie, ale tylko parę dni w roku był wyjątkowy. W święto zmarłych pojawiali się na nim ludzie. Przyjeżdżali z daleka. Parkowali swoje lśniące samochody w błocie przed bramą. Wydeptywali w ziemi ciężarem swoich ciał doły, w które kolejni wpadali, o które się potykali. Kobiety przechodziły bokiem pomiędzy grobami by nie ubrudzić futer. Składały dłonie do modlitwy, nie zdejmowały kapeluszy ani rękawiczek.

Read More

Orzechy arachidowe, kolorowym cukrem otoczone.

Dzisiaj jest pierwszy dzień jesieni. Kalendarzowo zaczęła się ona już dwadzieścia siedem dni temu, ale pachnie nią dopiero od dziś.
Dziś jedziemy wąską drogą wśród spadających liści do miejscowości Jaciążek.
90 parę kilometrów od Warszawy oddalonej. Tu po czyimś bankructwie, przed wojną, Stanisław Domoradzki ziemię kupił. Trzysta hektarów zdaje się. Salezjanom część wydzierżawił, pozwolenia z Rzymu pozyskując. Zabudował to miejsce dworkami i folwarkami, stawy i fontanny dodał. Od 1933 funkcjonowało w folwarku seminarium duchowne. W czasie wojny, Hitlera ludzie zakład przejęli, szkołę hitlerjugend w nim umieszczając. Po wojnie otwarto tam koedukacyjny dom dziecka dla dzieci osieroconych w czasie wojny. W 1951 dom dziecka przejęły władze państwowe. Trzy lata później na komisariacie policji urodziła się moja mama. Parę lat później przeszła przez próg domu dziecka w Jaciążku.

Read More

Wykonuje pomiary za pomocą urządzeń pomiarowych.

Tuż przed snem myślę inaczej niż o każdej innej porze. Przystępnie patrzę na pomysły abstrakcyjne, mniej neguję, albo przeciwnie, zacietrzewiam się na błahych oskarżeniach. Facebook’a scroll’uję przed snem, co sporadycznie się zdarza. Ciągle boję się o napady epilepsji, której nie mam. Migające ekrany staram się przyjmować w dawkach ograniczonych, a wieczorem dostarczać tylko czarne litery na białym tle, zapisane na papierowych stronach. W każdym razie, tym razem krzywdę sobie robię patrząc. Nie interesuje mnie co u znajomych słychać, czegoś nauczyć bym się chciała. Zainteresowało mnie badanie na pasożyty w organizmie, darmowe, przy Świętokrzyskiej ulicy w centrum Warszawy.

Read More

by realizować zamiary.

Na parę etapów życie podzieliłam.
Na parę, naście, dzieścia, dzieści, dziesiąt i sto.
Ten pierwszy i ostatni; widać i słychać, że inne są niż pozostałe.
Od nich się zaczyna i na nich się kończy. Na inności, na braku podporządkowania, na egocentryzmie być może, ale takim przyzwoitym, potrzebnym.

Read More

oglądanie w łóżku Le Fabuleux destin d’Amélie Poulain.

Urodziłam się 1 września, imieniny ponoć powinno się obchodzić w pierwszą imieninową datę po urodzinach, ale ani mnie ani mojej mamie to nie pasowało. Obchodzę więc imieniny 11 maja. To jest ładna data, wiosenna, a czasami, jak w tym roku, niemalże letnia. 11 maja 2018 roku o godzinie dziewiątej rano jest na zewnątrz 26 stopni. Na niebie nie ma chmur, a wilgotność to 45%.

Read More

w jej spojrzeniu zostawała melancholia.

Powiedziała nam kiedyś, żebyśmy po zajęciach, wracając do domu znaleźli kamień. Mieliśmy zabrać go ze sobą. Nie mógł być to kamień przypadkowy, mieliśmy wiedzieć, że to właśnie ten, który chcemy ze sobą zabrać. Większość osób w grupie miała już swoje kamienie, ja ciągle nie mogłam go znaleźć, choć kamieni na ulicy leży mnóstwo, żaden z nich nie był moim.

Read More

może Ty się zatrzymasz i podsumujesz to coś osiągnął, stracił, ocalił, czegoś doznał.

Minął kolejny rok i pomimo wypalonych wielu nabitych fajek i zjedzonych wielu kilogramów cukru czuję się zacnie. Mądrzej się czuję, bo miałam okazję poznać się lepiej, bo się w tym roku lepiej sobie przyjrzałam i nie zawsze byłam piękna i nie zawsze dobrze było patrzeć.

Read More

lubiłam dźwięk pękającej w jej ustach czekolady.

Ona nawet herbatę robi z jakąś intencją. Na przykład robi ją specjalnie dla mnie, ale tak naprawdę ją robi, skupia się na każdym ruchu, nie jest to tyle co mechaniczne zalanie chłodnego kubka wrzącą wodą, nie myśląc o tym, że kubek jest chłodny a woda wrząca. Ja tego nie wiem, o herbacie, sama mi to powiedziała, ale może być to prawda, ponieważ widziałam jak zgarniała okruchy ze stołu, jej palce jakby tańczyły, tak samo układa swoje palce kiedy trzyma za ucho filiżanki albo pali papierosa. Dotyka wiedząc, że dotyka. Patrząc widzi. Milcząc słucha. 

Read More

A obstawiam, że wiele kobiet nie szepnie na ten temat nawet słowa.

Tak. Ja też.
Piszą kobiety na facebooku. Jedna za drugą, jest ich więcej niż tych publikujących dzisiejszy lunch na talerzu, swój własny dekolt czy urodzone właśnie dziecko.
Co jakiś czas pojawiają się gry i zabawy, angażujące użytkowników by wypisaniem jakiegoś słowa na swojej tablicy utożsamili się z daną grupą, nie zawsze, choć często są to błahostki. Tym razem sprawa odnosi się do molestowania seksualnego.

Read More

najważniejsze jeśli możesz.

try again

Gadam z sobą, mówię sobie słuchaj; wstawaj codziennie o szóstej rano, ćwicz przez godzinę jogę, rozciągaj swoje ciało, wzmacniaj mięśnie, później daj sobie kolejne pół godziny; weź prysznic, nasmaruj ciało pięknie pachnącym balsamem, ochlap buzię sto razy lodowatą wodą, wetrzyj olejki, użyj najlepszych perfum.
Zabierz się do pracy, pisz, rób to codziennie. bądź gotowa. w ciągu dnia będzie parę spotkań, castingów, planów. Bądź czujna i otwarta. Uśmiechaj się przede wszystkim do siebie. Wypij minimum dwa litry wody w ciągu dnia. Jedz małe porcje i tylko tego na co na prawdę masz ochotę.

Read More

Miażdż dłoń przeciwnika bez miażdżenia dłoni przeciwnika.

Kiedy człowiek pracuje w wolnym zawodzie, wszelkie godne około-zawodowe możliwości zarobkowe są brane pod uwagę. Zostałam zaproszona na casting na prowadzącą nowego programu telewizyjnego. Telefon od agenta dostałam gdzieś pomiędzy innymi pracami, a właściwie pomiędzy ludźmi ściśniętymi w autobusie komunikacji miejskiej. W upalny, warszawski dzień.
Wiem, że prowadząca, że tv, że rozrywka, zmierzam więc dowiedzieć się więcej. Castingów w ciągu dnia czasami zaliczam po parę, więc nieco zdziwiona przekraczam próg nieznanego mi przeszklonego budynku korporacyjnego. Przed budynkiem, wzrokiem witają mnie panowie, zapięci pod szyję, niemalże zjadający papierosy w trakcie swych krótkich przerw, niemalże zjadają i mnie wzrokiem. Po drodze na piętro naste jestem naście razy legitymowana. Naście razy w windzie, wnioskuję, że znane sobie twarze obserwują mnie od stóp do głów jako tę nową – nieznaną – niewidzianą tu dotychczas.
Nikt nie mówi dzień dobry, do widzenia, dziękuję ani spierdalaj, pod płatami czołowymi kłębią się plany i aktualne oceny sytuacji.

Read More

O tym jak ciężko samemu posmarować sobie plecy.

Gdzieś daleko w górach, przed spotkaniem z czarną panterą następuje rzadko spotykany dzień wolny. Wolność wolę kiedy jest wykorzystana, nie przemielona i wypluta, nawet jeśli jest przemielona to chcę żeby została połknięta i dostarczyła środkowi niezbędnych ‚witamin’.
Zdecydowałam się na obejrzenie Jackie, podczas jej trwania trzy razy zasnęłam, z całą swoją miłością dla Natalie Portman, emocjonalnie nic we mnie nie drgnęło, a jestem z tych wzruszających się kiedy uczniowie rozdają cukierki w klasie. Następnie Scorsese i jego Milczenie, przemilczałam, przełączyłam. Dwuosobowa armia księży w jak piękne niewłożona krajobrazy nie uderza do mojej czułości. Nie krytykuję, nie dałam szansy, może kiedyś wrócę. Przełączyłam się na obrazki proste, bezpośrednie, groteskowe i przejmujące jednocześnie, takie co zostawiają ślad. o jakże prostszym przekazie, miłosnym, jak wszystko, a jakże ważniejszym niż wcześniejsze górnolotne słowa.

Read More

pan trzymał kij od miotły w pozycji pionowej, a na jego końcu leżała pani.

Czasami tuż przed snem próbuję zupełnie sobie odpuścić, odprężyć się, zaprzestać napinania mięśni. Słucham swojego ciała i gdziekolwiek poczuję napięcie, staram się ‚wpuścić’ w to miejsce powietrze, rozluźnić. Okazuje się to niemalże niewykonalne, jeśli odpuści się w jednym miejscu, napięcie pojawia się w kolejnym i tak nieskończenie. Koty podobno to potrafią, tak zupełnie się wyluzować. 

Read More

o wszystkim co mogłam i chciałam ukraść.

Jest to miejsce w którym możecie przeczytać o tym co zostawiło we mnie ślad, o wszystkim co mogłam i chciałam ukraść. O tym co działa na zmysły, co uruchamia sensy.
Miejsce to powstało z chęci dzielenia się emocjami.
Brakowało mi przestrzeni w której mogłabym słowami pokazać; co warto zobaczyć, przeczytać, czego doznać, co przeżyć, tu w Warszawie i na świecie. po mojemu, bez odgórnych zaleceń. Może dzięki moim pamiętnikom sensualnym spróbujecie czegoś, co do tej pory było wam nieznane.

zdjęcia na mojej stronie, kopiuję ze strony classy issue, nie znam ich autorów.