pojedziemy do Chorwacji

Zanim się poznaliśmy napisał „pojedziemy do Chorwacji, lato 87’, ja po awansie, Ty w ciąży, 26 stopni, sierpień i leje..” Prawie rok później jedziemy do Chorwacji, lato, on po awansie, ja w ciąży, w sierpniu rodzę, leje.
Nocą dojechaliśmy do Zadaru. Weszłam na wielkie płyty chodnikowe, błyszczące i gładkie. Weszłam i od razu się zatrzymałam. Stałam i chłonęłam wszystko co do mnie docierało. Nigdy nie widziałam tak starych, błyszczących chodników. Są tak wyświecone od przemierzających je stóp, że odbijają światło księżyca. Na ulicach pachniało kadzidłami. Wielkie mewy chodziły pomiędzy stolikami razem z kotami. Historia tego miasta sięga IV wieku p.n.e. Kiedyś rzymskie miasto otoczone murami, basztami, bramami z kolcami, dziś spokojna miejscowość gdzie część tej historii jest stale obecna. Wpływy Rzymian, Słowian, Włochów mieszają się tworząc miejsce wyjątkowe. 
O poranku czuję się jak w grze albo filmowej scenografii. Kamienne budynki, wąskie uliczki, kawiarenki, słońce i moje bose stopy w butach ze sznurka. Nad głową latają mi jaskółki. Spokojne morskie fale uderzają o organy umieszczone przy kamiennej promenadzie. Siedzę i słucham jak Adriatyk gra. Słońce grzeje mi kark. Czuję jak mój syn subtelnie się porusza. Zamykam oczy. Nikola Bašić, który zaprojektował tę instalację zasługuje na order wartości najwyższych.
Zachód w Zadarze był o samotności, deszczu i łzach. Niech zostanie pamięcią o ponownej potrzebie ukrycia, na co on mi nie pozwala i dobrze, i dziękuję. Przede mną stale stoją chęci zaspokajania cudzych potrzeb. Stawiam się dalej, w kolejce, w nieważności. W tym miejscu pojawia się też sprzeciw, bunt, który jeszcze nie ma swojego głosu, który póki co subtelnie sączy się wraz ze łzami. Niech będzie pamiątką dotyczącą zaczątków zmian, kolejnych prób zadbania o siebie.
Pierwszy raz w życiu podróżuję z dodatkowym pasażerem, mieszka pod moim sercem. Przemierzamy kraj autobusem wzdłuż wybrzeża. Zahaczamy o port w Splicie, tam z kolei pierwotnie mieszkali Grecy, następnie kulturowa mieszanka podobnie jak w reszcie Dalmacji. W Splicie jest pałac wpisany na listę dziedzictwa kulturowego. Jest pani Jelena, którą poznajemy podczas kolacji, zaprasza nas do siebie na wyspę Hvar i upiera się by mój syn miał na imię Lionel. Pierwszy raz w życiu próbuję czarnego risotto a Hanu owoców morza. Maczam chleb w oliwie, piję gazowaną wodę z kieliszka, smakuję chorwackich serów i oliwek. Przemierzam tysiące kroków, wspinam się, pływam w morzu, zachwycam.
W Primošten leżę na kamiennych plażach, mieszkam w domku z widokiem na Adriatyk, boso biegam po schodach, nago wieszam pranie na sznurku przed domem. Jem tony lodów nakładanych szpachlą do chrupiących rożków. Sprawdzam nieznane mi smaki. Serwuję śniadania przy stole pod domem, dużo rozmawiamy, dużo się przytulamy.
W Trogirze żegnam się z Chorwacją. Zostanie dla mnie ważna, wyjątkowa. Będę pamiętać ślizgające się na chodnikach gołębie, przejrzystą wodę, skrzeczące mewy i jego miękkie usta. 

postscriptum
wszędzie,
na murach, drzwiach i kartach płatniczych,
wszędzie były lwy i smoki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *