Uważność to coś co od zawsze jest mi bliskie. Jestem czujna na otaczający mnie świat i było tak od zawsze. W dzieciństwie odkładałam łopatkę kiedy dochodziło do jakiegokolwiek okazywania emocji. Przyglądałam się kiedy dzieci się przytulały, wyzywały, współpracowały. Analizowałam wszelkie emocjonalne zachowania. Mój świat się zatrzymywał a ja chłonęłam. Patrzyłam, byłam, rozumiałam, nie oceniałam. Od zawsze też medytuję. Medytacje przybierają różne formy. W przedszkolu siadałam na przeciwko akwarium, zaczynało się od tworzenia scenariuszy dla podwodnego świata, który niezależnie od tego funkcjonował wedle własnego rytmu. Podkładałam głosy pod wszelkie stworzenia a finalnie pozwalałam myślom przepływać i po prostu byłam. Jako nastolatka stemplowałam rzeczy. Dotykałam struktur, materiałów, ludzi i zwierząt. Wkładałam dłonie w worki z fasolą i kawą. Przejeżdżałam opuszkami palców po obrazach. Badałam załamania mebli. Wielokrotnie nie mogłam się oprzeć by nie dotknąć czyjegoś ubrania, by nie włożyć ręki w zwierzęce futerko albo w beret pani towarzyszącej mi w komunikacji miejskiej. Te wszystkie sensualne doznania zapamiętywałam. Pijąc, jedząc, całując, zostawiałam na sobie stemple tych doznań. Będąc osobą dorosłą doświadczałam wielu technik medytacji, uczyłam się improwizacji wolnej, Reiki, techniki Alexandra, metody Violi Spolin i Lee Strasberga. Liznęłam Satsangu, Kundalini, metody procesu tworzenia, Meisnera, za pan brat jestem z metodą Stanisławskiego. Jak gąbka dostosowuję swój kształt do otaczającej mnie przestrzeni. Bycie tu i teraz to jedna z najważniejszych spraw jakich doświadczam. Mam wrażenie, że w życiu zapamiętuję się głównie te momenty w których jest się w pełni obecnym. Czasami zostają z nami obrazy, zapachy, urywki momentów właśnie tych w których towarzyszyło nam skupienie. Marzę o tym by być stale obecną. Niby jesteśmy, ale tak wiele gdzieś ucieka, umyka niezauważalnie. Nie wszystko chcemy pamiętać, często zdarza się uciekać, od smutków, od niepewności. Wierzę, że przeżywanie wszystkiego pozwala na głębsze zrozumienie zarówno doświadczanych sytuacji jak i nas samych. Moja droga zawodowa, to, że zostałam aktorką zaczęło się od momentów uważności właśnie. Zatrzymania się przy doznaniu szybciej bijącego serca. Przy wzmożonym doświadczaniu. Na scenie trzeba być. Trzeba być uważnym na siebie, na partnera i na wszystko to co nas otacza. Ba, nawet na to co nie istnieje. Słuchać siebie, reagować na własne impulsy i na współdziałanie otaczających okoliczności. To wymaga wyjątkowego skupienia. Bycia tylko w aktualnie wydarzającym się momencie. Dzięki temu możemy dzielić się prawdą chwili. Jeśli wcześniej zakładamy to jak zareagujemy, to co i jak powiemy, to miniemy się z prawdą. Nie da się wszystkiego przewidzieć. Jeśli będziemy w danym momencie, na pewno się nie pomylimy. Aktorstwo pozwala mi na bycie tu i teraz. Pomimo przygotowanych wcześniej scenariuszy, wyuczonych tekstów, aranżacji przestrzeni, bycie tu i teraz każdorazowo zaskakuje. Nie wiem jak spojrzy na mnie partner, jakiego dotyku mi dostarczy, w jaki sposób powie to co ma do powiedzenia. Mogę wymyślać, zakładać jak będzie, wymyślić każdą reakcję, ale taki sposób działania nigdy nie będzie prawdziwy. A o prawdę tu chodzi. Wielokrotnie spotykam się z opinią, że aktorzy to wyśmienici kłamcy, że potrafią udawać. Stoję na kontrze do tej opinii. Uważam, że dobry aktor nie kłamie. Dobry aktor jest obecny, a każda reakcja jest najprawdziwszym impulsem chwili. Prawda chwili to coś z czym widz jest w stanie się utożsamić. W co jest w stanie uwierzyć. Wielokrotnie umierałam, choć w rzeczywistości nie umarłam nigdy. Byłam prostytutką, papieżycą, taksówkarką, prawnikiem, narkomanką, stewardessą, dyspozytorką, modelką czy wdową. Te postaci niby dalekie ode mnie, potrafią we mnie zamieszkać. Potrafię je w sobie odnaleźć, bo umiem być tu i teraz w zadanych okolicznościach. Być tu i teraz na zadany temat. Co by było gdyby? Czy nie jest tak, że jeśli wyobrazicie sobie śmierć najbliższej osoby nie rośnie w was smutek? Czy jeśli wyobrazicie sobie, że ktoś was atakuje nie chcecie się bronić? Na tym to polega, na umiejętności odnalezienia się w co by było gdyby. Następnie wchodzicie w wyobrażoną rzeczywistość i stajecie się jej częścią. Proste? Dzieci potrafią to doskonale. Zabawa na tym polega. Na poleganiu na wyobraźni, na obecności, na nieskrępowanym byciu tu i teraz. Później społeczne uwarunkowania nas z tej umiejętności odzierają. Nakazują grać jedną rolę. Udawać. Stwarzać pozory. Odsuwać się od tego co rzeczywiście czujemy. Nie okazywać emocji, manipulować. To dopiero oszustwo. Męczące, codzienne oszustwo pozwalające przetrwać. Bycie szczerym wymaga odrzucenia narzuconych schematów. Zobaczcie ile szczerości mają w sobie dzieci. Wprost mówią czego oczekują, co czują, płaczą kiedy coś je dotyka. Śmieją się głośno. Natychmiast wypuszczają z siebie wszystkie emocje. Aktorstwo, pisanie, malowanie, tworzenie muzyki, sztuki w ogóle na tym polega. Na wypuszczaniu z siebie emocji. Szczerość stale nas dotyka. Szczerość wymaga odwagi. Zrzucenia z siebie oczekiwań. Podążania za swoim poczuciem. „Jak czujesz” to mój nowy projekt. Pcha mnie w stronę idei Mindfulness. Nauczania. Dzielenia się i pielęgnowania uważnego życia. Rozpoczynam właśnie ścieżkę nauczania wedle praktyki Mindfulness. Zamierzam pielęgnować w sobie świadomą obecność, a kiedy osiądzie ona we mnie na dobre, dzielić się tym z Wami. Przede mną kolejne lata nauki. A my już w międzyczasie, mam nadzieję, widzimy się na szlaku.