na herbatce z szaleńcami.

Jak to było z tym królikiem? Co przelazł do rzeczywistości z krainy czarów? Mówił dużo o czasie, nie pozwalał na zbyt długie rozważania. Zapraszał do doświadczania, zapraszał w dół. Aby wejść wyżej trzeba najpierw zejść? W głąb, siebie? Zanurzyć się w nieznanym? Zdaje się, że wiedza niepoparta doświadczeniem pozostaje tylko informacją, której można jedynie zawierzyć.

Read More

Wakacje w Międzyzdrojach

– To miejsce ma być wolne tak?
Brutalnie orzeka pani w pociągu relacji Poznań – Świnoujście. Szefowa tego wagonu.
– Tak – Odpowiadam grzecznie.
Mam pierwszą od tygodnia wolną chwilę, jadę nad morze, przywitać się z nim paluszkiem, jak uczyła mnie mama. Jadę poczuć przyjemny dreszcz, który wywołuje dotknięcie morza rozgrzanym palcem. Jadę przypomnieć sobie o dziecięcych marzeniach bycia syreną. Chcę zjeść w ciszy gofra z owocami patrząc na fale. Oczekiwania. Planowanie. Halucynacje na temat tego co się wydarzy. Po trzydziestu latach życia, jeszcze czasami spodziewam się słuszności swoich oczekiwań. Ja głupia.

Read More

jest lato, jest czerwiec, jest teraz.

Sawubona w języku Zulu znaczy witaj. Witaj, widzę cię, a przez to, że cię widzę, sprawiam, że jesteś. Lato. Czerwiec. Dostrzeganie siebie i innych. Tego lata widzę, jestem obecna, nie zaprzeczam, akceptuję. Bez nazywania dobrze i źle, bez kategoryzacji. Rzeczy po prostu są, nasz sposób postrzegania ich czyni je jakimiś. Ludzie nie chcą czuć tego co nazywają złym, chcą żeby coś minęło. Słuchajcie, to są cele ludzi martwych. Wszystko czego doświadczasz minie. A czucie to ogromna wartość. Emocje to informacje; o twoich wartościach, o tym co dla ciebie ważne. Akceptacja pozwala na gotowość, przyzwolenie na kruchość, słabość i niepewność, na skorzystanie z tego co się przydarza. Tego lata jestem pełna wdzięczności, korzystam ile wlezie. Widzę cię i cię i ciebie i siebie. Dziękuje, że pływamy nago w stawie, że śmiejemy się do łez, wzruszamy wspólnie, pozwalamy sobie na ciszę, na złość, na czucie. Dziękuję, że latamy, biegamy, doświadczamy. Dziękuję za to, że razem śpimy, patrzymy na siebie i się widzimy, że smakujemy i rozmawiamy, że pozwalamy sobie na obecność, wymianę, życzliwość i przyjmowanie wszystkiego takim jakim jest. Jest lato, jest czerwiec, jest teraz. Jedyna pewna w tej stałej niepewności. Sawubona.

w tym wąskim tunelu niespełnionych oczekiwań.

A gdyby to był ostatni twój czas? A gdybyś mogła być zupełnie szczera, stale, w stosunku do wszystkich i przede wszystkim w stosunku do siebie? Czym są kryzysy? Tym, że nie mogliśmy się w pełni wypowiedzieć? Że czujemy się niezrozumiani?
Znam parę technik na ukojenie układu nerwowego, na przełożenie myślowej wajhy na inny tor, na kontrolę emocji, wydawałoby się. Ogarniam mindfulness, ogarniam używki. Medytacje i dzikie tańce pod wpływem. Krzyk i za mocny seks. Ciszę i oddech. Tylko kiedy niezrozumienie, niewypowiedzenie i obawy dobijają się od środka to chyba nie ma lepszej recepty niż to dopuścić, pozwolić, uszanować. Nie wiem.

Read More

Jestem tu po nic i jestem po coś

Jestem mieszanką wszystkich dotychczasowych doświadczeń.
Każdą swoją porażką i każdym sukcesem.
Każdym oczekiwaniem i każdym zawodem.
Każdą sprawczością, każdym zniszczeniem.
Jestem wszystkim tym co widziałam.
Zbudował mnie każdy dotyk,
każdy lęk,
każde okazane wsparcie.
Jestem tym czego się nauczyłam i tym czego nie chciałam wiedzieć.
Jestem zmieniającą się perspektywą.
Jestem każdym swoim czuciem i wrażeniem.
Jestem tu po nic i jestem po coś.
Mam wpływ.
Każdy mój ruch ma znaczenie.  

robię sobie check

jako, że słowa mają dla mnie duże znaczenie, od lat przed końcem roku siadam przed czystymi stronami, dzielę je na parę istotnych dla mnie przestrzeni i odpowiadam sobie na pytanie czego chcę. nie co powinnam, nie co byłoby słuszne, nie co ktoś by docenił, nie co kiedyś wydawało się konieczne do szczęścia. tylko to co teraz i tylko to co żywe, aktualne. ta lista z roku na rok jest coraz krótsza i nie dlatego, że przestałam marzyć, o nie, ale dlatego, że jedną z najważniejszych jakości w moim życiu stała się uważność. dzięki temu, na bieżąco robię sobie check, sprawdzam jak się mam. czy się uczę. czy ludzie z którymi spędzam czas robią mi dobrze. czy ekscytuję się częściej niż stresuję. świadomie wybieram. 

w przyszłym roku chciałabym być morderczynią i księżniczką ale przede wszystkim chciałabym być i korzystać z każdej chwili, żadnej nie popędzać, żadnej nie przepuszczać przez palce. łapać, korzystać i wypuszczać. catch & let go – powiedział mi pewien mądry człowiek, te słowa wpadły we mnie, drgały w rezonansie i poleciały, trwało to ułamki sekund a zostało usłyszane, przeżyte i odłożone w wewnętrznym pudełeczku wspomnień. to pudełko jest właściwie jak studnia, cały czas warto ją napełniać, żeby można było stale się poić i częstować innych.

gdybyście mieli ochotę na łyk uważności to zapraszam do wodopoju.
w uważność wkręciłam się tak bardzo, że aż nauczyłam się o niej gadać, robiłam to przez ostatnie dwa lata, siedząc przy źródle amerykańskiego profesora medycyny, który nazywa się Jon Kabat-Zinn i kiedyś wkręcił się w uważność pewnie bardziej niż ja. dzięki tej wkręcie powstała w stanach Klinika Redukcji Stresu, gdzie Jon stworzył program MBSR, który jest propagowany na całym świecie. 

mój prywatny wodopój mbsr zaczyna płynąć w nowym roku, będziemy siedzieć sobie przy nim i czerpać z tego co teraz. jeśli masz ochotę dołączyć, daj znać.

Jak być lepszą niż inni.

Doświadczyłam porwań w miejsca, w których nie chciałam się znaleźć. Byłam w miejscu gdzie pani z kremem na twarzy zachęca do dbania o siebie. Tłumaczy, że po dwudziestym roku życia produkcja kolagenu diametralnie spada, jeśli tego nie zatrzymamy, proces ten doprowadzi nas do miejsca w którym staniemy się MILFem (Mom I’d like to fuck) a jeśli nie będziemy używać kolagenu, nawet jeśli poddamy się operacji powiększenia biustu w ramach dbania o siebie, nawet jeśli przedłużymy włosy na oczach zwane rzęsami i paznokcie, a nie przedłużymy gładkości skóry to staniemy się  „Mom I don’t like to fuck” i wówczas będziemy stracone.

Read More

Robię to po to by śnić.

Kiedy budzik dzwoni o szóstej a ja choć bym chciała nie zawsze muszę wstawać, przestawiam go by dzwonił co pół godziny, albo dotykam dziesięciominutowego czasu drzemki. Włączam ją jedna po drugiej przez najbliższe godziny. Nie robię tego po to by się w tym czasie wyspać, odpoczywać, lenić. Robię to po to by śnić.

Read More

Myśleć lekko, działać lekko, odczuwać lekko

Spędziłam tydzień na wsi. Nie nakładałam makijażu ani butów. Słuchałam wiatru, śpiewu ptaków, bzyczenia much i mruczenia kota. Wyczuwałam każdy ruch i dotyk. Nie wypowiadałam żadnych słów i nie nawiązywałam kontaktu wzrokowego, a spędzałam ten czas wśród dwudziestu paru pięknych osób. Patrzyłam jak siedzą, leżą, chodzą i jedzą. Nie oceniałam, nie komentowałam. Byłam.

Read More

doświadczać ciszy i nic nie zagłuszać.

Wraz z nadejściem wiosny, przestaję ciułać czas.
Czasami coś gonię. Rano zapisuję zadania a wieczorem frustruję się kiedy nie uda mi się ich wszystkich odhaczyć. Ciułam czas. Tworzę listy niewykonalne, ale wydaje mi się, że gdybym wstała wcześniej to udałoby się odhaczyć wszystko. Gdybym poruszała się szybciej, nie zatrzymywała, wówczas udałoby mi się zaoszczędzić czas, kolejne dni w których nałożyłabym na siebie kolejne zadania. Wydaje mi się, że zaoszczędzony czas wykorzystam, ale zapominam, że on przecież nie odkłada się na żadnym koncie. On znika. A czas to życie. Nie uświadomiony czas zostaje stracony. Nie zapisuje się, nie staje się wspomnieniami. Znika. A jedyna trwała mi znana na tym świecie to wspomnienia właśnie. Wspomnienia istnieją poza czasem.

Read More

Chwila po której cię nie ma

Od wielu miesięcy mieszkam głównie w hotelowych pokojach. Zasypiam i budzę się w nowych miejscach, które pachną właściwie nijak. Hotelowa pościel nie pachnie jak świeże pranie, nie schnie na wietrze, nie przejmuje zapachów ukochanych osób. Jest traktowana roboczo, jako jedna z. W hotelach często nie ma wyjątkowości, pokoje są podobne, najbardziej różni je widok z okna. Dostrzegam subtelne różnice powierzchniowe, inne umiejscowienie gniazdek, obtarcia na zagłówkach łóżek, aczkolwiek to ślady ludzkie, jak mój zapach, który po tym jak trzasną za mną hotelowe drzwi, zostanie zneutralizowany. 

Read More

na końcu zawsze będzie ona

Oddaliłam się od siebie.
Czuję się jakbym weszła na jakąś nieznaną górę, na jakiś rodzaj powierzchowności.
Rozbiła tam obóz na jakiś czas, przyjęła nowych ludzi, założyła cudze ubrania, przyjęła rolę.
Na ile można przestać być sobą a na ile to tylko poznawanie własnego zróżnicowania.
Oddaliłam się od siebie.
Zamieniłam swoje mieszkanie, swoich bliskich, swoje codzienne zajętości, rytuały, przyjemności,
pozostały tylko te same ciągoty autodestrukcyjne, one jakoś zawsze trzymają się najmocniej.
Jakby były najbliżej, stały proces unicestwiania.

Read More

Wszystko pamiętam, choć czasami wydaje mi się, że zapomniałam.

Wszystko pamiętam, choć czasami wydaje mi się, że zapomniałam.
Staram się.
Staram się żeby ludziom, których uznaję za bliskich było miło.
Staram się wyprzedzić ich oczekiwania.
Chciałam zupełnie inaczej.
Chciałam dziś inaczej,
ale dostosowuje się, uelastyczniam, rozciągam.
W tych miejscach rozciągnięcia, kiedy robi się to za mocno, materiał się przedziera,
robi się przeźroczysty, jego struktura się luzuje, poddaje się, nie opiera,
z czasem właśnie w tym miejscu pęka.

Read More

beze mnie nie ma niczego.

Niedokończone książki, niedokończone seriale, niedopowiedziane historie.
Zasiane ziarna, nierozwinięte wątki.
Marzenia, pragnienia, spotkania oczu, muśnięcia dłoni i pożegnania.
Nieprzyjęte zaproszenia, nieodebrane telefony, opuszczone okazje.
Szczere słowa zamknięte w szufladzie,
oczekujące wydawnictwo.
Plany szczegółowo rozpisane na białych stronach.
Niedopalone papierosy.
Niewypite kieliszki wódki.
Jakiś żar tlący się w kieszeni.

Read More

jest tam wtedy jak w filmach

Mam wrażenie, że każda przeżyta chwila się we mnie kumuluje, nakłada jedna na drugą, upycha w ciele. Złość i smutek osiadają w sercu, przylepiają się do klatki piersiowej, wspinają się po gardle, kiedy są w jego wnętrzu łapią się za ręce i zaciskają je mocno.
Nie umiem wtedy mówić.

Read More

jak czujesz

Jakiś czas temu rozpoczęłam kurs MBSR czyli Mindfulness Based Stress Reduction. Ten temat funkcjonuje w moim życiu od dawna, ale od niedawna zaczął być określany, nazywany i traktowany z należytą uwagą.
Jak czujesz • to mój nowy projekt. Pcha mnie w stronę idei Mindfulness. Nauczania. Dzielenia się i pielęgnowania uważnego życia. Rozpoczęłam ścieżkę nauczania wedle tej praktyki. Zamierzam pielęgnować w sobie świadomą obecność, a kiedy osiądzie ona we mnie na dobre, dzielić się tym z Wami.

Read More

Uważność.

Uważność to coś co od zawsze jest mi bliskie. Jestem czujna na otaczający mnie świat i było tak od zawsze. W dzieciństwie odkładałam łopatkę kiedy dochodziło do jakiegokolwiek okazywania emocji. Przyglądałam się kiedy dzieci się przytulały, wyzywały, współpracowały. Analizowałam wszelkie emocjonalne zachowania. Mój świat się zatrzymywał a ja chłonęłam. Patrzyłam, byłam, rozumiałam, nie oceniałam.

Read More

W moim wymarzonym świecie.

W moim wymarzonym świecie najważniejsza jest edukacja. Samodzielność w myśleniu. Poddawanie w wątpliwość. Brak tępego zawierzania.
W moim wymarzonym świecie nie ma zrzucania odpowiedzialności, boga i rządzących z paranoiczną potrzebą władzy. W tym świecie każdy wie, że człowiek stojący na stołku i skandujący swoje imię wymaga troski i leczenia. Młody chłopiec zawierzający zmanipulowanej historii, wyzbyty empatii nie zyskuje poparcia.

Read More

wybieram sobie wegańskie gacie.

Wstaję rano, parzę kawę, zasiadam do stołu, myśli skierowane mam w stronę scenariuszy, które zamierzam ponownie przeczytać. W stronę słów, które zamierzam zapisać i wysłać w świat jako felietony. Maile tylko wcześniej sprawdzę, czy nie znalazło się tam nic pilnego, na co powinnam odpisać szybciej niż za parę godzin. Parę minut później wybieram sobie wegańskie gacie. Świat mediów społecznościowych mnie pochłania. Dostaję wiadomości w których piękni zewnętrznie ludzie proponują mi bym zarabiała z nimi pieniądze. Byśmy wzmacniali wspólnie ich marki. Byśmy dawali przyjemność. Spełniali marzenia.
Brzmi zachęcająco, poczułam się przez chwilę jak święty Mikołaj. Obcy mi ludzie zapewniają, że wszystko będzie się odbywało w zgodzie ze mną, że zachowamy wiarygodność. 

Read More

Luksus to nie bycie dla siebie skąpym.

Luksus. To takie słowo, które większości kojarzy się z szampanem i truskawkami na śniadanie. Z milionami na koncie, małym pieskiem ostrzyżonym u najlepszego psiego fryzjera i zaparkowanym pod pałacem Porshe.
Miałam kiedyś chłopaka, który życzył wszystkim luksusu. Ludzie machali na te życzenia ręką, myśląc o tym życzeniu jako o czymś dla nich nieosiągalnym. 

Read More

nie nauczyłam się gwizdać i pluć.

Chodziłam dziś po tych samych drogach, po których chodziły moje nogi w butach
o numerze dwadzieścia siedem i mniejszym. Patrzę na trzepak, który zdzierałam własnym, małym tyłkiem i dłońmi pachnącymi metalem. Na jednym trzepaku mieściły się dzieci z paru bloków. Tramwajarz z patykiem w dłoni przejeżdżał po trzepakowych rurach, kto nie zdążył podskoczyć nad kijem przegrywał.

Read More

Trwałość ulotności.

Jestem słowikiem, nie, skowronkiem, w każdym razie nie nazywałam się sową.
Choć z tych wszystkich ptaków sowy znam najlepiej. Lubię poranki, lubię wstawać o świcie. Z paroma epizodami życiowymi, jak ten kiedy byliśmy ze spektaklem w Brukseli i przez dwa miesiące wstawałam o szesnastej, to raczej wstaję o szóstej. Ostatni epizod życiowy – pandemia – zweryfikował i uelastycznił kolejne poglądy dotyczącej mojej osoby.

Read More

Earl greya mi zrób kurwo.

 – Jeśli tu usiądę, będę mogła zjeść, czy to miejsca barowe?
– Może pani nawet stać.
Uch, niegrzeczny pan.
Wiem. Noszę wiszące portki, pluszowy kapelusz i wyglądam jakbym miała lat nie dużo,
ale w środku siedzę na wiklinowym, bujanym fotelu. Siwe włosy mam i starcze plamy na dłoniach. Nie pouczam pana, oduczam się pouczania innych. Uśmiecham się serdecznie oświadczając, że jednak wolałabym usiąść.

Read More

Uprawiam nałogowy sabotaż z własnym ja.

Uprawiam nałogowy sabotaż z własnym ja.
Nie dotrzymuję postanowień ale tylko tych danych samej sobie,
wywołuję dezorganizację, niepewność i szkodę.
Spędzam ostatnio ze sobą zdecydowanie więcej czasu niż zazwyczaj.
Zaczynam bawić się ze sobą w chowanego.
Tylko w tym Ja, mieści się wiele Ja.
I one w ostatnim czasie są niepodporządkowane,
jedne przejmują kontrolę i rządzą non stop,
inne te których akurat teraz potrzebuję spieprzyły gdzieś.
Postanowiłam je wszystkie odnaleźć.
Rozebrać.
Ustawić w rzędzie.
Nadać im imiona.
A później dać im wszystko to czego chcą.

Read More

godzina 16 coś, McDonald

Śniadanie wegańskie jem w McDonalds w Auchan, teatralne scenariusze czytam.
Na przeciwko licealne towarzystwo siedzi.
Ahmed z piękną, ciemną skórą gość, trzy dziewczęta i Dawidek.
Ahmed kontynuuje rozmowę, od pracy mnie odrywa.
– wszędzie mogą być ludzie o innej orientacji. w szkole, w klasie, tu nawet w mcdonaldzie
Dawidek po chwili namysłu odpowiada – no ten Sebastian, ten z takim czerwonym… pędzlem…

Read More

wy nieczuli troglodyci.

Po pierwsze; mój wrażliwy mózg nie toleruje migających efektów, ale zapowiedź filmów gutkowych uwielbiam i to jedyne efekty specjalne, które zaczynają się jeszcze przed seansem i są spoko. Efekty specjalne, które wy współtowarzysze-widzowie wytwarzacie są uciążliwe i podejrzewam, że nikomu poza wami niepotrzebne. Błagam więc, nie gadajcie w kinie. Nie interesują mnie wasze myśli i komentarze, często jestem już dużo dalej i głębiej. Widzimy to samo, analizujemy inaczej. Wkradanie się w moje myśli uważam za niegodne, nie mogę w tych warunkach interweniować, nie mogę wam przerwać wy nieczuli troglodyci.

Read More

bandziorzy geje.

– A na tej Marywilskiej to coś jeszcze jest poza sklepem z kosiarkami?
– Nie wiem, nigdy nie zwiedzałam tego terenu, poza halami na których jest plan.
– Plan czego?
– Filmowy plan.
– A to pani jest gwiazda?
– Nie, nie jestem.
– Jak to?
– Jestem aktorką, to moja praca, moja codzienność.
– Ja ostatnio poznaję ciekawe osoby.
– Kogo pan poznał?
– No dzisiaj to jechałem z dziewczyną, taką drobną, no, jak pani, ona na motorze z koleżanką po Grecji jeździ. Dzisiaj to jechaliśmy po jakieś dentki, dętki czy coś. Później to wsiadła taka kobieta już, no, z Niemiec. Na Odlewniczą ją wiozłem na egzamin. Chce się nauczyć jeździć. Chyba jeździ ale tam u Niemców. Tu se zrobi, będzie miała taniej. No i jechałem kiedyś z takim aktorem co jest statystą, a teraz to w ogóle awansował i jeździ samochodem po tym planie. Kiedyś to tylko stał, później zobaczyli, że on zdolny i obrotny to mu dali jedno słowo powiedzieć. Później już parę słów i teraz dobrze zarabia.

Read More

Oh my gad.

Po całym dniu na planie, wysiadam z samochodu transportowego w centrum mego pięknego miasta. Piekące podbicia stóp po całym dniu w szpilkach nie pozwalają mi o sobie zapomnieć, ale idę.
Siostra kończy jutro czterdzieści jeden lat, po prezent więc zmierzam do Sephory w domach centrum, której już tam nie ma okazuje się, więc sprawdzam gdzie kolejna najbliższa. Przystaję na chwilę, wzrok do wyświetlacza telefonu kieruję. Stopy z butów na zmianę wyjmuję i nagle na parę centymetrów od mojej twarzy wyrasta mężczyzna.
Odskakuję nieco, opadam na stopy bolące. Wzrokiem pytam „co do kurwy” a on się uśmiecha i nic.

Read More

krótki tekst o miłości.

Walentynki to jest jedno z moich ulubionych świąt. Bo jest o miłości. Wszystko w życiu jest o miłości. Cała sztuka gdzieś się w miłości rozpoczyna bądź do niej dąży. Boi się jej, ma jej za złe.

Najpiękniejsze rzeczy na tym świecie to są miłości dzieci. Najprawdziwsze, najmocniejsze. Te najsmutniejsze i te najbardziej radosne.

Read More

by zdjąć te pancerze paskudne, co mają nas chronić podczas tego biegu po uznanie.

Nie komentuję sytuacji politycznej, za mało na ten temat wiem. Nie ufam pierwszym dochodzącym do mnie plotkom. Staram się obejrzeć dwa końce kija, choćby droga od jednego do drugiego była daleka, choćby jeden z nich był umazany w gównie. Staram się nie wystawiać pochopnych ocen. Staram się pamiętać o tym, że tak niewiele wiem, że nie wszystko rozumiem, że tak wiele powinnam się nauczyć. Nie zakładam, że rozumiem. Zdaję sobie sprawę, że moje postrzeganie jest pewną perspektywą, nie prawdą, że takowych może być wiele. Jeśli się z kimś nie zgadzam, staram się doprowadzić do sytuacji w której możemy się zgodzić, że się nie rozumiemy.

Read More

By dziękować, prosić nie wymagać, by kochać i mówić o tym głośno.

Feliz Navidad, radość, pierników wykrajanie. Pierwsze kulebiaki, pierwsza choinka w nowym domu pełnym miłości. Miłość na dywanie, przyjacielska. Miłość w kuchni, dzika i pożądliwa. Miłość w myślach, do bliskich skierowana. Przyjechali rodzice, którzy staną się moimi. Ich problemy na co dzień poruszane, na bok odłożone. Mama przywiozła to co robi najlepiej, to co jest chwalone. Druga mama, ta co jest na co dzień pierwszą, ta która od lat nie daje sobie w dzień wigilijny pomóc od rana w kuchni gotuje. Stół szykuje. Wchodzimy do domu rodzinnego, tam gdzie wszyscy już czekają. Patrzą życzliwie. Życzenia składane, dla każdego wyjątkowe, uściski, w poliki ucałowania. Jedzenie, chwalenie.

Read More

Tańcz, skacz i pij drinka z pomarańczą.

Po prawej seksualne gry, po lewej skromne z nogi na nogę wykroki. „Vodka, vodka” przy barze proszą, jedyne słowa po angielsku znane. Dj tutejszy z brodą czarną ‚twe oczy zielone’ uruchamia, Polacy się uruchamiają, ręce w górze, wargi do śpiewu rozchylone, oklaski. Tańcz, skacz i pij drinka z pomarańczą. To mój pierwszy raz był. Nigdy nie słyszałam tych hitów mego kraju europejskiego, mając świadomość, że ten rytm pod skórą rodaków wielu, uruchamia chęć zabawy.

Read More

Składały dłonie do modlitwy, nie zdejmowały kapeluszy ani rękawiczek.

Na cmentarz chodziłyśmy regularnie, ale tylko parę dni w roku był wyjątkowy. W święto zmarłych pojawiali się na nim ludzie. Przyjeżdżali z daleka. Parkowali swoje lśniące samochody w błocie przed bramą. Wydeptywali w ziemi ciężarem swoich ciał doły, w które kolejni wpadali, o które się potykali. Kobiety przechodziły bokiem pomiędzy grobami by nie ubrudzić futer. Składały dłonie do modlitwy, nie zdejmowały kapeluszy ani rękawiczek.

Read More

Orzechy arachidowe, kolorowym cukrem otoczone.

Dzisiaj jest pierwszy dzień jesieni. Kalendarzowo zaczęła się ona już dwadzieścia siedem dni temu, ale pachnie nią dopiero od dziś.
Dziś jedziemy wąską drogą wśród spadających liści do miejscowości Jaciążek.
90 parę kilometrów od Warszawy oddalonej. Tu po czyimś bankructwie, przed wojną, Stanisław Domoradzki ziemię kupił. Trzysta hektarów zdaje się. Salezjanom część wydzierżawił, pozwolenia z Rzymu pozyskując. Zabudował to miejsce dworkami i folwarkami, stawy i fontanny dodał. Od 1933 funkcjonowało w folwarku seminarium duchowne. W czasie wojny, Hitlera ludzie zakład przejęli, szkołę hitlerjugend w nim umieszczając. Po wojnie otwarto tam koedukacyjny dom dziecka dla dzieci osieroconych w czasie wojny. W 1951 dom dziecka przejęły władze państwowe. Trzy lata później na komisariacie policji urodziła się moja mama. Parę lat później przeszła przez próg domu dziecka w Jaciążku.

Read More

by realizować zamiary.

Na parę etapów życie podzieliłam.
Na parę, naście, dzieścia, dzieści, dziesiąt i sto.
Ten pierwszy i ostatni; widać i słychać, że inne są niż pozostałe.
Od nich się zaczyna i na nich się kończy. Na inności, na braku podporządkowania, na egocentryzmie być może, ale takim przyzwoitym, potrzebnym.

Read More

„Kiełbaski, parówki, flaki i inne przysmaki”

W 1992 miałam 4 lata, nie za dużo wówczas wiedziałam. W 2018 wiem co nieco, ale w dalszym ciągu niezbyt wiele. Wiem, gdzie mieszkam, gdzie żyję, jak żyć powinnam, albo mi się tylko wydaje. W 92’ tysiące naukowców ze świata podpisało przesłanie „World Scientists’ Warning to Humanity”. Była to przestroga dla ludzkości dotycząca katastrofalnego niszczenia przez nas Ziemi. Ostrzeżeniem tym specjalnie nikt się nie przejął, bo 26 lat później, poza rozwiązaniem jednego problemu – ustabilizowaniem warstwy ozonowej w startosferze, jest tylko gorzej.

Read More

ze smakiem rozmoczonego pomidorem chleba.

Warszawa Zachodnia, korytarz prowadzący do dworca autobusowego. Zapach smażonego mięsa miesza się z domestosem wylewanym na kamienną podłogę. Panowie z wątłymi ramionami piją piwo w barze kebab, przed wejściem kałuża wymiocin wchłania się w posadzkę. Zmęczona starsza pani za ladą stoi. Fartuch ma na sobie ze śladami tłustych dłoni odbitych.

Read More

nogę tej co jej nie miał w nogawkę wkładał.

„Dzień dobry, przepraszam najmocniej, stwierdzono u mnie nowotwór, guza z tyłu głowy, o tutaj, straciłem pracę, sytuacja zmusiła mnie do tego, że chodzę codziennie rano i wieczorem, i proszę o pieniądze żeby nie przymierać głodem”.
Powtórzył to wielokrotnie, ubrany był skromnie, nie wyglądał na osobę uzależnioną.
Nie wiem co się za oczami jego kryło.
Ludzie głowy spuszczają, swoje oczy w wyświetlaczach telefonów kryją, co któryś jeszcze w papierowych stronach.
Niektórzy patrzą prosto w oczy, niewielu. Nikt pieniędzy nie dał, ja też nie.

Read More

Za niedostatki dziś i za obfitości jutro.

Gdy filozof bywa błaznem, gdy błaznem go nazywają błaznem się staje?

„Powiem Ci szczerze pasterzu, pod względem życia jako takiego jest to życie nie najgorsze, natomiast pod względem pasterskości jest to życie nic niewarte. Podoba mi się pod tym względem, że jest samotne, ale brzydzi pod tym względem, że jest odosobnione. Pod względem przebywania pod otwartym niebem jest to życie rozkoszne; ale pod względem nieposiadania dachu nad głową jest nie do zniesienia. Pod względem skromności potrzeb jest mi bardzo w smak; ale pod względem obfitości niedostatków niedobrze mi się od niego robi”

Read More

o codziennym czuciu co wraz ze wzrostem, wagą i ciśnieniem krwi nam towarzyszy.

Jest taki australijczyk co pisze, poetą jest, aktorem i muzykiem przede wszystkim, głos ma taki, że jak go kiedyś pierwszy raz usłyszałam, to stanęłam i w bezruchu póki nie skończył jak w modlitwie stałam. A świat się zatrzymał na chwil parę. I okazało się, że za każdym razem, kiedy włączam „push the sky away” to tak stoję i w słuch się zamieniam. Tylko tym słuchem i czuciem jestem. A wcześniej jak lat miałam siedem i zobaczyłam w telewizji Kylie w wodzie, taką na wpół istniejącą, a wokół niej wąż się wił i głos jego, to stałam tak samo i oddychałam szybciej i niepokojąco podniecające to było dla siedmiolatki i dla dorosłej już mnie, dalej jest.

Read More

oglądanie w łóżku Le Fabuleux destin d’Amélie Poulain.

Urodziłam się 1 września, imieniny ponoć powinno się obchodzić w pierwszą imieninową datę po urodzinach, ale ani mnie ani mojej mamie to nie pasowało. Obchodzę więc imieniny 11 maja. To jest ładna data, wiosenna, a czasami, jak w tym roku, niemalże letnia. 11 maja 2018 roku o godzinie dziewiątej rano jest na zewnątrz 26 stopni. Na niebie nie ma chmur, a wilgotność to 45%.

Read More

w jej spojrzeniu zostawała melancholia.

Powiedziała nam kiedyś, żebyśmy po zajęciach, wracając do domu znaleźli kamień. Mieliśmy zabrać go ze sobą. Nie mógł być to kamień przypadkowy, mieliśmy wiedzieć, że to właśnie ten, który chcemy ze sobą zabrać. Większość osób w grupie miała już swoje kamienie, ja ciągle nie mogłam go znaleźć, choć kamieni na ulicy leży mnóstwo, żaden z nich nie był moim.

Read More

lubiłam dźwięk pękającej w jej ustach czekolady.

Ona nawet herbatę robi z jakąś intencją. Na przykład robi ją specjalnie dla mnie, ale tak naprawdę ją robi, skupia się na każdym ruchu, nie jest to tyle co mechaniczne zalanie chłodnego kubka wrzącą wodą, nie myśląc o tym, że kubek jest chłodny a woda wrząca. Ja tego nie wiem, o herbacie, sama mi to powiedziała, ale może być to prawda, ponieważ widziałam jak zgarniała okruchy ze stołu, jej palce jakby tańczyły, tak samo układa swoje palce kiedy trzyma za ucho filiżanki albo pali papierosa. Dotyka wiedząc, że dotyka. Patrząc widzi. Milcząc słucha. 

Read More