pan trzymał kij od miotły w pozycji pionowej, a na jego końcu leżała pani.

Czasami tuż przed snem próbuję zupełnie sobie odpuścić, odprężyć się, zaprzestać napinania mięśni. Słucham swojego ciała i gdziekolwiek poczuję napięcie, staram się ‚wpuścić’ w to miejsce powietrze, rozluźnić. Okazuje się to niemalże niewykonalne, jeśli odpuści się w jednym miejscu, napięcie pojawia się w kolejnym i tak nieskończenie. Koty podobno to potrafią, tak zupełnie się wyluzować. 

I Ci lewitujący, choć nigdy takowych nie widziałam. raz. Będąc w szkole podstawowej wybrałam się z klasą na pokaz magików. W jednym z wystąpień pan trzymał kij od miotły w pozycji pionowej, a na jego końcu leżała pani, lewitowała, była w pozycji poziomej. Nie wiem co robiła, nikt ze znajomych mi ludzi tak nie potrafił. Do tej pory nie wiem o co im chodziło, a mając lat parę i będąc najniższą w klasie ciężko mi było dopatrzeć się ‚magicznych’ bajerów.
Dzisiaj z okazji walentynek i szerzenia miłości do siebie samej, wyruszyłam lewitować.
Poznałam Floating. Czyli usługę, która pozwala być lewitującym kotem. Floating polega na unoszeniu się na powierzchni wody z wykorzystaniem terapii rest czyli ograniczeniu zewnętrznych bodźców. Woda jest słona, ma dużą wyporność, zapewnia swobodne dryfowanie. Pozwala na zupełne pozbawienie się napięcia mięśniowego. Jest jej niewiele a więc w razie wszelkich niepewności w każdej chwili można usiąść. Woda znajduje się w kabinach bądź kapsułach odpływowych. Ja miałam przyjemność spędzić godzinę w kapsule. Po uprzednim wzięciu prysznica wchodzi się do kapsuły nago. Ważne by tego samego dnia się nie depilować, ponieważ, woda jest słona i wszelkie podrażnienia skóry będą piekły jak cholera. Kapsułę z której korzystałam obsługiwało się samemu. Po wejściu, zamknęłam pokrywę kapsuły, zgasiłam światło, po nastu minutach wyłączyły się też dźwięki szumu morza, które towarzyszyły mi od początku. Nad wszystkimi tymi bodźcami mamy kontrolę, przyciski je obsługujące są wewnątrz kapsuły, na wyciągnięcie ręki. W dowolnej chwili możemy zapalić światło, bądź przez cały seans pozostać przy włączonym. Otworzyć pokrywę kapsuły, wyjść, co zapewnia komfort psychiczny. Bo w komorze kiedy robi się zupełnie ciemno i cicho jest niemalże trumiennie, pośmiertnie. ale tylko dla wyobraźni. Mięśnie są odciążone a jeśli pozwolimy sobie na odciążenie myśli – absolutny relaks gwarantowany. Nie widzimy, nie słyszymy, nie czujemy, oddychamy neutralnym, wilgotnym powietrzem. po pierwszych paru minutach nieustających myśli; że może się uduszę, że w ciagu godziny w kapsule na pewno zwariuję, nastała cisza, a moja gonitwa myśli zwolniła, po chwili przerodziła się w senne mary, a po godzinie włączył się relaksacyjny dźwięk i pokrywa kapsuły się otworzyła. A ja uświadomiłam sobie, że większość czasu przespałam unosząc się na wodzie w kompletnej ciszy. Wyszłam z poczuciem, że dobrze to robi na wszystko.

W Warszawie znalazłam parę miejsc świadczących takie usługi, ja odwiedziłam Ocean Spokojny na osiedlu Marina Mokotów. Godzina takiego wyciszenia kosztowała mnie 120zł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *