Gadam z sobą, mówię sobie słuchaj; wstawaj codziennie o szóstej rano, ćwicz przez godzinę jogę, rozciągaj swoje ciało, wzmacniaj mięśnie, później daj sobie kolejne pół godziny; weź prysznic, nasmaruj ciało pięknie pachnącym balsamem, ochlap buzię sto razy lodowatą wodą, wetrzyj olejki, użyj najlepszych perfum.
Zabierz się do pracy, pisz, rób to codziennie. bądź gotowa. w ciągu dnia będzie parę spotkań, castingów, planów. Bądź czujna i otwarta. Uśmiechaj się przede wszystkim do siebie. Wypij minimum dwa litry wody w ciągu dnia. Jedz małe porcje i tylko tego na co na prawdę masz ochotę. W między czasie powtarzaj teksty, czytaj. Wieczorem czytaj już w łóżku. Jeśli masz ochotę to po całym dniu pracy nabij i zapal dziadkową fajkę. Zadzwoń do kochanych. Zasypiaj szczęśliwa. Przed zaśnięciem powtórz w pamięci cały swój dzień, od otwarcia oczu do jego zamknięcia. Przywołaj wszystkie obrazy i sensualności, ćwicz pamięć, zapamiętuj życie, ucz się na błędach.
a no. i tu się zaczynają schody, bo zdarza się tak, że budzik, który dzwoni o 6 jest najbardziej upierdliwym dźwiękiem ever. wyczołguję się z łóżka po ósmej, doczołguję do kuchni i parzę kawę, wleję sobie do niej trochę mleka, to nic, że jest obleśnym hormonalnym wytworem z krowiego cyca, którego ludzkie ciało prawdopodobnie nie trawi, równie dobrze mogłabym sobie pokroić na śniadanie cegłę, ale zamiast niej zjem kawałek ciasta. później wezmę prysznic, rozczeszę kołtun i wylezę odhaczyć codzienności. wkurwiona nie wiadomo dlaczego. jak kogoś spotkam po drodze to nie będę go słuchać i nawet nie będę udawać, że to robię. nie znoszę udawać. po drodze wypije jeszcze jedną kawę a później trzecią i piątą, bo może wybudzi z letargu życia. nie będzie już dobrze, więc może, by się przekupić zjem jeszcze jedno ciastko, a później zapalę papierosa i wypiję kawę, może nawet zapłaczę nad własnym żywotem. może jest tak, że wszystko w środku się popieprzyło, że rządzą robaki, grzyby i hormony, jak sobie chcą. a ja nie mam wpływu na to, że nie poszłam na casting a podczas kolejnego spotkania patrzyłam głównie w sufit. poza reklamą w metrze nic dzisiaj nie przeczytałam i niczego się nie nauczyłam… no może, może jednak bardzo dużo, bo jakby się zatrzymać i choć przez chwilę rzeczywiście na sobie skupić, to okażę się, że wszystkiego tego nie chcę, nie chcesz.
że jak się potknąłeś dziś to możesz wstać i próbować jeszcze raz i tak bez końca.
najważniejsze jeśli możesz.