Wstawałam dziś leniwie, po przebudzeniu patrzyłam na swoje umalowane paznokcie u stóp i stojące tuż obok łóżka tulipany. Mam bardzo długie włosy, często plączą się gdzieś pomiędzy moim ciałem co bywa bolesne. Mam piękne piersi i dziurę tuż nad pępkiem, ślad po kolczyku, który zrobiłam w wieku trzynastu lat, kiedy moja kobiecość prosiła się o manifestację. W tym samym czasie kiedy zimą chodziłam z odkrytymi lędźwiami i nie zakładałam czapki na ułożone włosy. Kiedy zaczynałam czuć wzrok mężczyzn na swoim ciele. Dziś, szesnaście lat później, po kolczyku w pępku pozostała tylko dziura. Uśmiecham się do swojej nastoletniej kobiecości, zakładam dres, parzę kawę i wychodzę na fajkę w swoim nowym domu. Paląc drewnianą, dziadkową fajkę nie czuję się męsko, choć słyszałam już wielokrotnie od mężczyzn, że nigdy nie widzieli kobiety z fajką. Nie wiem czy im się to podoba czy nie, mi podoba się to, że fajkę palił dziadek, a ja nigdy nie miałam przyjemności go poznać. Wiem, że był przystojny, opowiadał dowcipy i uwodził. Nosił kapelusz i palił fajkę właśnie. Czasami chcę być jak mój dziadek. Czasami chcę być też jak inni mężczyźni, jak ci silni. Czasami nie chcę płakać bez powodu, wzruszać się naście razy dziennie, nie chcę się bać i przejmować tym jak wyglądam.
Chcę być zdecydowana i pewna siebie. I mogę być, jeśli zechcę, łatwiej wtedy działać, biec po swoje. Na huśtawce hormonów nie siedzi się łatwo, raz jesteś rozdrażniona, raz masz świetny humor, raz chcesz tulić, raz katować. Co miesiąc z cipki leci ci krew. Co miesiąc przez całe życie mało kto cię rozumie, włącznie z samą tobą. sobą. mną. Kobietom od zawsze każe się siedzieć ze złączonymi nogami, nie śmiać się za głośno, czesać włosy i siedzieć prosto. Później dobrze jak się starasz o zawodową pozycję, ale większość babć ci powie, że jednak lepiej być dobrą żoną i głównie usługiwać, choć nikt tego nie nazwie wprost; gotowania zupy, zmieniania pieluch czy robienia loda. Wszystko to może być oczywiście bardzo przyjemne, jeśli tego chcesz a nie czujesz, że musisz. Wszystko może być przyjemne, jeśli robisz to czego chcesz. Bez względu na to czy codziennie golisz brodę czy malujesz paznokcie. Bez względu na to czy jesteś kobietą czy mężczyzną. Czy dziś czujesz się bardziej kobieco czy męsko. Nie lubię podziału płci. Wolę patrzeć ludziom w oczy, tam, gdzie kiedy już zdejmą z siebie społeczne zależności, nie ma różnicy. Wszyscy tam jesteśmy malutcy starając się być wielkimi. Wszyscy tam chcemy kochać i być akceptowani. Bez względu na to co nam tam na zewnątrz dynda.
Dziś jest ósmy dzień marca, śnieg stopniał, zaczyna pachnieć wiosną. Widzę jakąś panią z kijami do nordic walking, widzę kobietę z zakupami w pięknym beżowym płaszczu. Widzę jakąś małą, na oko metr wysokości w różowej kurtce, jeszcze śmieje się głośno i biega.
Życzę wam w dzień kobiet żebyście miały odwagę, żebyście pomimo okresu i nadanej słabości, sięgały wysoko. Żebyście śmiały się głośno, siedziały okrakiem, biegały w szpilkach czy adidasach, żebyście kręciły loki bądź głaskały swoje łyse głowy. Żebyście czuły się świetnie w sukienkach i w garniturach. Z dziećmi czy bez. Z partnerami czy partnerkami. Z przyjaciółmi czy same. Przede wszystkim same. Bez względu na okoliczności. Żebyście dobrze czuły się w swojej kobiecej skórze. Bo w środku wszyscy jesteśmy tacy sami.
Szukałem czegoś o dniu kobiet i trafiłem tu na Twojego bloga i wciągnięty
zostałem na dłużnej..
Napiszę trochę po Twojemu:
wstałem dziś leniwie, tego słonecznego ciepłego (+20C i słonce na twarzy ==
możliwe tylko przez szybę hehe i moje niebylejakie-bo-południowo-zachodnie okna!)
niedzielnego popołudnia i po lekturze Twojego ostatniego wpisu poczułem się dobrze
– tak hygge B)
Czytam 3.12 (lubiłam dźwięk pękającej w jej ustach czekolady) i to jest
właśnie to! Hygge. Nie wiem czy znasz, jeżeli nie kup:
Iza Wojnowska – Hygge po Polsku. Spodoba się Tobie, a w te gorsze, bardziej
smętne dni otuli ciepłem i namaluje uśmiech na twarzy do samej siebie.
(Mnie uwiodły okolice 160 strony, konkretnie 162 i 164 – that why ją kupiłem.
Dla Ciebie.. fajna dziadka.. parzenie herbaty – zobacz stronę 145)
W Twoim jednym wpisie jest tyle tego. Nie da rady do wszystkiego się odnieść.
> Uśmiecham się do..
>> i właśnie tak ma być, dres, adidasy – jeżeli tak lubisz
ma być wygodnie, a nie wiecznie na tip-top. Chill-out!
> Czasami chcę być też jak inni mężczyźni..
>> nie tak szybko, nie tak 0-1dynkowo, Ci opisywani hombres są teraz
mocno w odwrocie jak Murowie na południu Hiszpanii w czasach Kolumba.
Sam nie wiem – może wszystko wina tego BPA, a współcześnie chicos są
narażeni na ten syf już pierwszych dni bobasa w brzuszku ;/
> jeszcze śmieje się głośno i biega..
>> echh.. to „jeszcze” zabrzmiało w te niedzielne popołudnie to tak
pesymistycznie, ale cholera (w większości przypadków) masz racje taka prawda ;/
Mam jeszcze kilka myśli odnoście.. ale to później, teraz mróz samochód
się nagrzewa i jedziemy na pustkowie. Lubię ten zawadiacki i niepoprawny
politycznie (aka społecznie) styl pisania. Na pohybel tym kameleonom dookoła!!
Można powiedzieć, że czytając Ciebie dzisiaj przeżyłem swoje
małe deja vu (a konkretnie raczej: deja connu — hmm.. już skądś
jest mi to znane = fajne uczucie = takie hygge). Kilka lat temu
podobnie polubiłem bezpretensjonalny styl takiej b.oryginalnej Polki
na obczyźnie (na mojej ukochanej wyspie) – teraz po latach pisze
nawet o niej swój przewodnik (niszowa, hipsterska, w kształcie serca
– nieznana szerzej Europie.. jak już popularna głównie u Krzyżaków,
więc nawet księgarniach podróżniczych nie ma takiej pozycji w języku pl)
Przy okazji tematu małe-duże-podróżne „wulkanieczne życzenia”
(ale wersji nie emailowej, a takiej on-line to muszę je przerobić by je
Tobie podesłać jak już tu trafiłem) – later teraz marsz na brrr ten ziiiąb
– na zachodzie o zmierzchu Hermes tańczy z Venerą:
http://niebozaoknem.pl/tag/wenus/
Palmer
PS. Ciebie, Tobie – all z dużej litery ale Twój blog mi nie pozwala byc poprawnym..