Uprawiam nałogowy sabotaż z własnym ja.
Nie dotrzymuję postanowień ale tylko tych danych samej sobie,
wywołuję dezorganizację, niepewność i szkodę.
Spędzam ostatnio ze sobą zdecydowanie więcej czasu niż zazwyczaj.
Zaczynam bawić się ze sobą w chowanego.
Tylko w tym Ja, mieści się wiele Ja.
I one w ostatnim czasie są niepodporządkowane,
jedne przejmują kontrolę i rządzą non stop,
inne te których akurat teraz potrzebuję spieprzyły gdzieś.
Postanowiłam je wszystkie odnaleźć.
Rozebrać.
Ustawić w rzędzie.
Nadać im imiona.
A później dać im wszystko to czego chcą.
Mam ich, dorwałam.
Złapałam na gorącym uczynku.
Wiem gdzie mieszkają,
gdzie się kochają,
jak spędzają czas,
a właściwie jak kradną mój.
On nazywa się leń.
Mieszkał kiedyś ze mną pies, na imię miał Black’ie, o siedemnastej kiedy zaczynały się wiadomości siadał, patrzył na zegar wyświetlany na ekranie i wył. Nie wiem dlaczego. Kiedy pojawiał się Maciej Orłoś, pies odchodził a ja razem z nim.