„Kiełbaski, parówki, flaki i inne przysmaki”

W 1992 miałam 4 lata, nie za dużo wówczas wiedziałam. W 2018 wiem co nieco, ale w dalszym ciągu niezbyt wiele. Wiem, gdzie mieszkam, gdzie żyję, jak żyć powinnam, albo mi się tylko wydaje. W 92’ tysiące naukowców ze świata podpisało przesłanie „World Scientists’ Warning to Humanity”. Była to przestroga dla ludzkości dotycząca katastrofalnego niszczenia przez nas Ziemi. Ostrzeżeniem tym specjalnie nikt się nie przejął, bo 26 lat później, poza rozwiązaniem jednego problemu – ustabilizowaniem warstwy ozonowej w startosferze, jest tylko gorzej.
Powtarza się żeby nie śmiecić, nie marnować wody i jedzenia, parę jeszcze istotnych rzeczy do których istotnie mało kto się przywiązuje. Codziennie rano idę przez piękny park, który około godziny szóstej, po nocy, jest zaśmiecony, pomimo tego, że przy każdej ławce na której ludzkość siedzi, stoi kosz na śmieci.
Siedzą na tych ławkach, piją syf z plastiku i hamburgery żrą, resztki po swojej konsumpcji zostawiają na Ziemi. A o poranku płaczą; że upał, że temperatury rekordowe i takie będą, ba, będą jeszcze wyższe, bo klimat się przez brak poszanowania diametralnie zmienia. W telewizji też trąbią o skutkach, ale nikt nie edukuje jak tym skutkom zapobiegać.
Zabijamy się swoimi przyjemnościami, zabijamy miejsce, które nas gości, a ci co są nad nami, mając pieniędzy więcej, zarabiają na naszej głupocie, braku dociekań, poszukiwań, na ograniczeniach naszych.
Ponad 315 milionów ludzi na świecie ma cukrzycę. Lekami się leczy, które przepisane są przez lekarzy, którzy o żywieniu uczą się na studiach tylko chwil parę. O farmaceutykach za to wiele, które w większości problemów nie rozwiązują. Rozwiązują za to wszelkie finansowe problemy zarządzających.
Jedzenie z pożywieniem nie ma prawie nic wspólnego. Supermarkety są tak wielkie, że zgubić się w nich można, a prawie nic z tego co się w nich sprzedaje nie nadaje się do jedzenia. Nadaje się jednak do zabijania, chorowania, napędzania konsumpcji, ogłupiania i wyciągania kasy.
„Kiełbaski, parówki, flaki i inne przysmaki” głosił reklamowy billboard z czasów mojego dzieciństwa. Więc dawaj na stół wszystkie te przysmaki, a w święta to już całą pensję krajową na to wydać trzeba, by gości, rodzinę swą, dzieci uraczyć – rakiem.
Światowa organizacja zdrowia dziesiątki lat temu zakwalifikowała przetworzone mięso razem z papierosami, azbestem czy plutonem do pierwszej grupy substancji rakotwórczych.
Fajki doczekały się chorobowych opakowań, a na opakowaniach mięsnych ciągle skaczą uśmiechnięte kurczaki.
W Ameryce co czwarty zgon spowodowany jest rakiem ponoć. A co druga reklama, strzelam, zachęca by zachorować, ubierając pięknie produkty co do trumny nas prowadzą.
– Węgli nie jedz – mówią do mnie trenerzy personalni z portali społecznościowych, tylko mięso i ryż. Mięso i ryż. Pewności nie mam. Często mają duże mięśnie – fakt, ale twarze starcze po paru latach swojego ćwiczenia i żywienia. Cukier nasz wróg – czytam. Zbędny jest, to prawda ale natychmiastowego stanu zapalnego nie powoduje. Cukier, cukier, wręcz modny ostatnio. A zupełnie zapomniano o mięsie i nabiale. Jacyś badacze z Harvardu twierdzą, że jedna porcja przetworzonego mięsa dziennie zwiększa ryzyko cukrzycy o ponad połowę, mięsa nie cukru.
Co trzecia osoba umiera na choroby układu krążenia. Kiedy masz arytmię dostaniesz lek, na ból lek, przeciwstresowo lek, na cukrzycę lek, na wszystko lek, a kiedy pytam co jeść mam…
– Niech pani weźmie ten lek – w odpowiedzi słyszę.
A najlepiej jak to będzie lek co go do końca życia masz brać. Tylko, że to nic wspólnego z przyczynami nie ma. Towarzystwo onkologiczne poleca kurczaka, ale mało kto wie, że towarzystwo takowe, sponsorowane jest przez paru światowych potentatów, co się sprzedażą tego panierowanego króla stołu masowo zajmują.
Jajka niedaleko w tyle tego rankingu do trumny, masełko czy mleczko również.
– Pij mleko będziesz wielki – mówiła pani z telewizora.
Mleko z cycka mamy jak najbardziej, oby jak najdłużej, do drugiego roku życia cukier laktozą zwany, dzięki laktazie na dwa komponenty rozłożysz. Niektórzy nawet do dwunastego roku życia dadzą sobie z nim radę, ale większość po okresie niemowlęcym laktazy nie wytwarza, a laktoza w ich jelicie fermentuje.
Białko krowiego mleka to ponoć jeden z najsilniejszych alergenów. Słyszę jak ludzie mówią, że sprawdzają skąd pochodzą krowy, czy w mleku nie ma hormonów. Tylko, że mleko jest hormonalnym płynem. Nieważne czy to mleko zwykłe czy organiczne.
W nabiale trochę substancji o których istnieniu nie chcielibyśmy wiedzieć jest, jak ropa na przykład.
Mleko raczej kości nie wzmacnia, ale za to IGF-1 wspiera rozwój raka na każdym etapie, a każde białko zwierzęce jego poziom podnosi. Kazeina na te same receptory działa co heroina, no cóż, ciężko się powstrzymać.
Genetyczne to problemy się słyszy, no pewnie, ciocia kasia też ma alergię. Chorowanie najczęściej tak się ma do genetyki, że mama, tata, babcia i ciocia kasia karmią nas tym co sami jedzą, czym ich rodzice ich karmili i tak dalej. Tym co pan z telewizji proponował by na stole postawić.
A pan z telewizji dostaje informację z góry o czym mówić będzie. Piękne panie w przerwie reklamowej przegryzają uśmiechnięte kurczaki, mleko swoim dzieciom podają, leki babci. To są takie panie jak i ja. Sama to robię, robiłam, ponieważ nie miałam świadomości. Nikt mi nigdy nie powiedział, że krzywdę sobie robię. Nikt mojej mamie nie powiedział, że krzywdę mi robi. Nikt nam nie powiedział, że krzywdę robimy innym i planecie naszej.
Smog o którym ostatnio coraz głośniej, nie tylko na nas wpływa, na to wszystko czym się żywimy również. Dioksyny to takie koleżanki, które po spalaniu się pojawiają i niosą zniszczenie.
Bioakumulacja to taka zdolność do kumulowania trujących związków w tkankach, a więc krówka czy kurczaczek jak zje GMO przez które większość ludzi w stany lękowe popada i krzyczy, że sobie nie życzy GMO spożywać, ale kurczaka owszem, a on tego skumuluje najwięcej, a bioakumulacja spowoduje, że stężenie tych związków w kurczaku będzie większe niż w środowisku. Takie cuda.
Tylko o tym w telewizji nikt nie mówi. O harcerzach ostatnio w wiadomościach było, o sportowcach jest wiele i o wypadkach drogowych jeszcze więcej. A o tym wypadku, że nas jest coraz więcej i mamy coraz więcej samochodów i coraz więcej hamburgerów jeść chcemy – cisza.
W Północnej Karolinie jest prawie tyle samo świń co ludzi. Dorosła świnia produkuje do dziesięciu razy więcej odchodów niż dorosły człowiek. 10 milionów świń produkuje tyle odchodów co 100 milionów ludzi. Tylko, że tymi odchodami się nie zarządza. Hodowla zwierząt produkuje więcej gazów cieplarnianych niż cały sektor transportowy, który także zdrowotnie i przyszłościowo patrząc, nam nie służy. To jedna z przyczyn wyniszczania lasów deszczowych, wymierania gatunków, powstawania martwych stref w morzach i zużycia wody.
Przerwać by to wypadało, przestać, nie niszczyć, siebie przede wszystkim.
Tylko jeśli; Związek Cukrzycy dostaje fundusze od jednego z największych producentów jogurtów na świecie, od wytwórcy przetworzonego sera, od producentów przetworzonych mięs.
Towarzystwo Onkologiczne wspierane jest także przez producentów mięs. Różowa wstążka Susan G. Komen przez mięsko i nabiał. A związek kardiologiczny setki tysięcy bierze od branży wołowej, drobiowej i mlecznej, to co nam do tego. Ano tylko tyle, by codziennie pieniądze zostawiać w tej machinie, od razu nie umrzemy.
Informacje podawane przez instytucje prozdrowotne nijak się mają do wspierania zdrowia. Sprawdzaliście kiedyś kto stworzył piramidy żywieniowe, przekazywane nam jako te najważniejsze wytyczne?
Linie produkcyjne pędzą jak szalone, cztery krowy na minutę nawet się obrabia. Odchody trafiają wszędzie, bakterie kałowe można wykryć w ponad 90% gotowego do spożycia mięsa. Infekcje ropne to standard. No ale, spożywana ropa w produktach odzwierzęcych to w ogóle standard. Odchrząkujecie czasami?
My zabijamy zwierzęta, one nas i planetę.
Boimy się bardzo by spożywać wystarczającą ilośc białka. Całe białko pochodzi od roślin. Tylko rośliny przetwarzają azot rozbijając go na molekuły, łączą z aminokwasami i wytwarzają białko. Białko z mięsa jest przetworzonym białkiem roślinnym.
A nasze zęby i żołądki nawet nie są przystosowane do tego by mięcho spożywać. No chyba, że parówy co to z mięsem nawet za wiele wspólnego nie mają.
Nie jestem szalonym ekologiem. Wychowałam się na kanapeczkach z żółtym serem i wędliną.
Ale tak patrzę przez okno, za którym zielono jest bardzo, bo w lesie mieszkam.
I kiedy myślę, że będę płonąć otoczona betonem, a oddech, co najważniejszy w życiu jest będzie niemożliwy, to się buntuję. Ja to jeszcze może i mało istotna jestem, ale dzieci nasze i ich dzieci mogłyby szczęśliwie żyć, nie trując siebie i innych.
Spróbować chociaż można, wyleźć poza schemat.
Nie jeść codziennie tego co do jedzenia się nie nadaje.
Plastik ograniczyć, torby bawełniane sobie kupić. Butelkę z filtrem. O śmieci zadbać.
Poczytać chociaż o tym co na świecie się dzieje, obejrzeć te śmieci co w oceanach pływają. Miliony zabitych zwierząt. Fermę odwiedzić. Zobaczyć rozkładające się w kontenerach świnie. Chore kury z poucinanymi dziobami. Jeśli ich żywot, albo ledwożywot cię nie rusza, nie musi. Normalka, nasze mózgi ponad nasze własne stado nie sięgają, nie potrafią. Empatia się szybko kończy.
Egoizm jest naturalny, nie trzeba dodawać miliona wyjaśnień, ku własnej obronie. Zmyślnych teorii. Egoizm pozostał nam po życiu stadnym, kilka milionów lat temu.
Jedną osobę pokochamy, parę nawet i psa. Pięć, dziesięć psów także, nawet imiona im nadamy, rozpoznamy ich osobowość. Ale sto psów jakbyśmy mieli to zacznie się problem, prawda? Nasze psy nagle staną się psami bez imion, już nie będziesz się tak przejmował jeśli któryś umrze. Jest taka liczba – liczba Dunbara, ona określa maksimum istot z którymi możemy mieć bliskie stosunki. Badano to, na małpach, na ludziach. Nasz mózg więcej nie pojmie.
Ale siebie próbuje pojąć wyjątkowo zachłannie, a więc na sobie spróbujmy się skupić.
Może chociaż ten apel przeczytać, dołączam poniżej. To dwie strony tylko. Szybciej pójdzie niż przeglądanie Instagrama. A później może jeszcze jeden krok i kolejny. Może się okaże, że jeszcze uda nam się ocalić miejsce, po którym możemy chodzić.

http://scientistswarning.forestry.oregonstate.edu/sites/sw/files/Polish_Scientists_Warning.pdf

1 Comment

  1. Palmer 1 września 2018

    Wykresy, ryciny
    – o to-to jest mój język, tak mi mów 🙂
    Jeśli chodzi o matkę Ziemię/ PachaMama
    raczej trudno być optymistą.. gdy ktoś
    wie co oznacza wykres funkcji wykładniczej ;/

    Ale, ale.. głowa, oczy & nos do góry
    – zawsze jest jeszcze plan B, czyli LP

    Palmer

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *