Pojechałam do Łodzi. Łódź jest paryska. Jest smutna, jest szara, ale jak się przyjrzysz, jeśli uda Ci się dostrzec jej detale, to na pewno poczujesz ile jest w niej magii, ile pracy zostało włożone w jej żłobienia. Łódź od roku 1945 ma swój Teatr Muzyczny, któremu nie zarzucę nic. Uwielbiam teatralno-muzyczne światła, teatralno-domowe kawiarnie i ich ciasta. Uwielbiam panie zaplątane w siwych kokach i sieci zmarszczek, panie, odwiedzające teatralne kawiarnie. Nie wiem czy nie byłam tam najmłodszą i najlepiej czującą się osobą wśród wszystkich swoich towarzyszy.