Uprawiam nałogowy sabotaż z własnym ja.
Nie dotrzymuję postanowień ale tylko tych danych samej sobie,
wywołuję dezorganizację, niepewność i szkodę.
Spędzam ostatnio ze sobą zdecydowanie więcej czasu niż zazwyczaj.
Zaczynam bawić się ze sobą w chowanego.
Tylko w tym Ja, mieści się wiele Ja.
I one w ostatnim czasie są niepodporządkowane,
jedne przejmują kontrolę i rządzą non stop,
inne te których akurat teraz potrzebuję spieprzyły gdzieś.
Postanowiłam je wszystkie odnaleźć.
Rozebrać.
Ustawić w rzędzie.
Nadać im imiona.
A później dać im wszystko to czego chcą.
I porozmawiać.
Znalazłam dziś siedem z nich.
Pierwsza z nich wcale się nie ukryła.
Na imię jej Pyszna.
Jest odważna i bezczelna. Jest pieprzoną perfekcjonistką, choć pierdoli kto, co myśli.
Odbija się od opinii a właściwie to one odbijają się od niej. Jest przekonana o swojej wartości. Nie wchodzi w układy, gra wedle swoich zasad. Zaprasza tylko tych których chce, nie toleruje spotkań, które nie przynoszą korzyści. Miewa poczucie wyższości, zdażyło jej się umniejszać innym. To ten typ który się albo kocha albo nienawidzi,
ja czuję w stosunku do niej jedno i drugie.
Jest jak kot, kiedy jej potrzebuję – nie przychodzi.
Łasi się kiedy zupełnie się tego nie spodziewam.
Kolejna to Igorecka.
Ona daje się odnaleźć. Chce być widziana.
Jest wrażliwa, bywa nadwrażliwa.
Kocha scenariusze i sytuacje wyreżyserowane.
Bywa różna, ciągle się kreuje.
Obserwuje każde drgnięcie w naszym ciele. Zapamiętuje wszelkie stany emocjonalne.
Może nawet kiedy umrze jej matka, ona tuż po tym, będzie patrzyła na siebie w lustrze,
będzie patrzyła do środka, będzie zapamiętywała każdy jeden moment.
Może zacznie wówczas uderzać swoje ciało w konkretnym miejscu,
kiedy będzie potrzebowała wrócić do tych emocji, uderzy ponownie
a pamięć emocjonalna i mięśniowa przyniesie jej czego oczekuje.
Zbiera wspomnienia.
Nosi je na złotej tacy doświadczeń, pielęgnuje.
Korzysta z nich, korzysta z nie swoich palet.
Uwielbia innych ludzi. Spaceruje, jeździ metrem i tramwajem. Zza książki podgląda.
Patrzy ludziom prosto w oczy, dopisuje im historie.
Opowiada je później innym jako swoje.
Jadąc tramwajem ogląda męskie genitalia i kobiece piersi.
Często zastanawia się jak uprawiają seks spotykani przez nią ludzie.
Eksperymentuje.
Jest profesjonalistką, perfekcjonistką wedle ustalonych przez siebie wytycznych.
Źle znosi porażki. Lubi słyszeć, że była najlepsza. Ma dobrą intuicje, nie zawsze jej ufa.
Chce mieć dużo umiejętności, chce znać obce języki, grać na instrumentach i robić fikołki.
Mówi głośno, chce by jej słuchano.
Lubi się przebierać.
Zbiera ze wszystkich po trosze.
Łatwo znajduję też tą trzecią.
Na imię jej Modelina.
Jest piękna. Świadomie używa swoich wdzięków.
Ma sto siedemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu.
86/60/89
Waży pięćdziesiąt pięć kilogramów.
Jej stopa ma dwadzieścia pięć centymetrów.
Stosuje azjatycką pielęgnację.
Raz w tygodniu robi peeling całego ciała.
Kupuje drogie kremy.
Flirtuje.
Zakochuje się często.
Siedzi w szpagacie.
Ogląda porno.
Używa mocnych perfum i słów, maluje się.
Lubi seks.
Lubi kiedy makijaż po seksie spływa po policzkach.
Dobrze jak gdzieś jest, ale lepiej nie dopuszczać jej do głosu.
Kolejnej nie szukam długo tylko dlatego, że dobrze ją znam.
Na imię jej Maiga.
Lubi ciszę
ewentualnie Ludovico Einaudi.
Przelewa myśli i uczucia na papier.
Bywa melancholijna, bywa wkurwiona.
Lubi skrajne emocje.
Czeka na emocjonalne nadwyżki.
Potrafi wyciszyć wszystkie inne, przejąć kontrolę absolutną.
Łączy się z intuicją.
Dużo czyta, zaznacza słowa.
Dużo rozumie, mało analizuje.
Lubi być inspiracją.
Lubi alkohol.
Milczy.
Nosi vintage i boho. Nie nosi stanika.
Ma mocno umalowane usta i czyste oczy.
Po prostu jest.
Pierwsza którą ciężko znaleźć nazywa się
Melancholia.
Potrafi się ukryć. Często chce być sama.
Pali papierosy i pije alkohol.
Lubi imprezy, tańczy.
Wychodzi na noc.
Wtedy lubi towarzystwo,
być blisko.
Jest dobrą kompanką.
Jest destrukcyjna.
Pociągają ją stany przekraczania granic.
Chce spędzać czas z podobnymi sobie. Prowadzi wielogodzinne rozmowy.
Kocha najmocniej. Wariuje.
Często płacze, jest drażliwa.
Wspaniała okazjonalnie.
Trzeba ją trzymać na krótkiej smyczy.
Kolejna dom zna bardzo dobrze;
Miau Miau to taka kizia mizia.
Lubi być w domu. Chodzi nago albo w ciuchach miękkich.
Lubi być z nim i z rodziną. Robi śniadania, pije kawę i wino. Gotuje. Dba o dom.
Rozmawia z kwiatami. Odpala kadzidła. Lubi piękne zapachy i jak jest czysto.
Ogląda filmy i seriale.
Lubi jeść i czytać w wannie.
Nie lubi konfliktów. Trochę rządzi po to by nikt nie zakłócał jej przyjemności.
Mówiąc pieści się.
Ostatnia znaleziona to ta najbardziej niepokorna.
Chandra vel Maruda.
Jęczy i złości się. Chce jej się płakać.
Zalewają ją fale gorąca, które zaczątki mają w gniewie.
Jest opryskliwa. Potrafi obrazić, innych i siebie.
Nic jej nie pasuje. Chce przespać życie.
Niebezpieczeństwem jest pójście z nią do łóżka, może już nas tam zatrzymać na zawsze.
Ma gdzieś to jak wygląda. Im bardziej się niszczy tym lepiej i gorzej się czuje.
Pali ze złości a później kręci jej się w głowie.
Nie pije wody.
Pluje jadem. Ma lasery w oczach.
Posadziłam je wszystkie w kole. Tak żeby się dokładnie widziały i słyszały.
Musimy ustalić pewne reguły. Jakie macie plany na czas pandemii? – pytam.
Żadna nie odpowiada. Przyglądają się sobie, zazwyczaj ich nie konfrontuje. Każda ma swój czas, wie kiedy powinna się uruchomić. Wiedzą, która ma odebrać telefon, która z kim rozmawia. Którą wypuszczamy do pracy, która króluje po pracy, która zdejmuje buty wchodząc do domu.
Od prawie czterdziestu dni są wszystkie razem. Zaczynają rządzić, przejmować kontrolę, nie odpuszczają. Nie słuchają się wzajemnie.
– to jest chyba najlepszy czas dla mnie, powinnyście pozwolić mi go wykorzystać. nalejmy o poranku wodę z cytryną do pięknej karafki, może zaparzymy w filiżance małą, czarną, gorącą kawę i oddamy się twórczości – zaczęła Maiga.
– ok, to jest w porządku ale ja też potrzebuje czas na rozwój, choć na sprawdzenie co jest grane, bo jak już będziemy mogły wyjść to ja będę pracować, prawdopodobnie jeszcze intensywniej niż zazwyczaj – odpowiedziała Igorecka.
– kurwa, zobaczcie jak my wyglądamy, jak możemy stanąć przed kamerą. Przez Melancholię, Miau i Marudę mamy fatalną cerę, zęby nam pożółkły, mamy suche dłonie, jakaś się czuję gruba, mam dosyć tego pieczenia ciast, mam dosyć wina i papierosów.
Guys come on. Jak tak wyjdziemy to będę wkurwiona, Pyszna pewnie też.
Modelina jest jedyną, która dba o naszą zewnętrzność. Dla reszty najczęściej jest to nieistotne. Melancholia zaczęła palić i pić już nawet o poranku, parzy nam parę kaw dziennie i najchętniej siedziała by cały czas na tarasie. Spoko, bo zdażyło jej się coś napisać, ale z tego tarasu przeważnie siłą ściąga ją Chandra.
I się zaczyna wkurwienie na wszystko, na stratę czasu, na nie przestrzeganie zasad.
Na to, że nie działamy tak jak trzeba. I trzeba jej przyznać rację, że nie działamy.
Może niech każda dostanie jakiś przydział czasu, wtedy Chandra będzie mogła spokojnie wyjechać na urlop. Miau jest królową domu niech ona nas kontroluję.
Tak, kontrola wówczas może nosić dres a nie strój żandarma. No dobra, więc jaki jest plan?
Obowiązuje zasada jednej przyjemności.
Budzi nas Maiga, o poranku, ustawiamy budzik na szóstą rano. Jeśli nie wstanie od razu musi przestawić budzik na godzinę do przodu, wtedy zaraz po przebudzeniu spisuje sny, by był z tego nadprogramowego snu jakiś pożytek. Dajemy jej czas na zaprzenie kawy i przygotowanie wody. Odpala kadzidełko, siada do stołu i pisze. Kiedy skończy przejmuje nas Modelina, ćwiczymy, kąpiemy się, szykujemy, dbamy o ciało. Kiedy jesteśmy gotowe Igorecka sprawdza co jest grane. Dba o płynność pracy, odpisuje na wiadomości.
Jeśli taki plan się powiedzie Pyszna i Maruda będą zadowolone, aktualnie w czasie pandemii mogą odpocząć. Pyszną zabierzemy kiedy wrócimy na castingi. Po południu Miau niech króluje, niech zadba o dom i zdrowe jedzenie, niech tuli, dzwoni do bliskich i organizuje czas wolny. Jeśli to wszystko zostanie spełnione Melancholia będzie miała czas na kieliszek wina i jednego papierosa, wtedy już żadnej z nas nie powinno to przeszkadzać. Niech ona naprzemiennie z Miau kładzie nas spać. Niepokłócone, spełnione i spokojne.
Przecież wszystkie przepadamy za spokojem.
Deal?
Deal.
PRZEPYSZNE
Ach