– A na tej Marywilskiej to coś jeszcze jest poza sklepem z kosiarkami?
– Nie wiem, nigdy nie zwiedzałam tego terenu, poza halami na których jest plan.
– Plan czego?
– Filmowy plan.
– A to pani jest gwiazda?
– Nie, nie jestem.
– Jak to?
– Jestem aktorką, to moja praca, moja codzienność.
– Ja ostatnio poznaję ciekawe osoby.
– Kogo pan poznał?
– No dzisiaj to jechałem z dziewczyną, taką drobną, no, jak pani, ona na motorze z koleżanką po Grecji jeździ. Dzisiaj to jechaliśmy po jakieś dentki, dętki czy coś. Później to wsiadła taka kobieta już, no, z Niemiec. Na Odlewniczą ją wiozłem na egzamin. Chce się nauczyć jeździć. Chyba jeździ ale tam u Niemców. Tu se zrobi, będzie miała taniej. No i jechałem kiedyś z takim aktorem co jest statystą, a teraz to w ogóle awansował i jeździ samochodem po tym planie. Kiedyś to tylko stał, później zobaczyli, że on zdolny i obrotny to mu dali jedno słowo powiedzieć. Później już parę słów i teraz dobrze zarabia. Narzekał coś trochę, że się skończyło to granie, bo wie pani, on to tak wygląda jak taki bandzior. To wiadomo bandziora gra. A tu mu nagle zaproponowali rolę geja. To on mi mówi, że gdzie. W jego środowisku to by go zlinczowali. Wziął i odmówił. No i się skończyło. Bo to jest tak wie pani, że jak się raz odmówi to już koniec. Nie?
– Nie.
– Co nie?
– Ja więcej odmawiam niż przyjmuję.
– I pani pracuje?
– Momentami bez przerwy, nie narzekam.
– No ale pani patrzy, ludzie muszą wierzyć w to co widzą.
– Dobrze kiedy wierzą, jeszcze lepiej kiedy myślą.
– No to taka Anna Maria Wesołoska, jak on tam jest bandzior, a później będzie gej, to ludzie pomyślą, że co z niego za bandzior.
– …
– Co nie?
– Którzy ludzie?
– No ja na ten przykład, pani.
– To chyba nie jest za dobry przykład.
Jako aktorka uważam, że im większy wachlarz możliwości mam okazję pokazać tym lepiej. Większość moich kolegów aktorów, pewnie by się zgodziła.
– Ale to nie jest pani kolega.
– Nie.
Jedziemy w ciszy parę minut.
– No ale on tę robotę bandziora stracił, bo nie przyjął geja. A ja się z tym zgadzam akurat, że on geja nie przyjął, no bo co to ma być jakiś gej.
– Słyszał pan o Marszu Równości w Białymstoku?
– No coś tam słyszałem, że zboczeńcy prowokowali Polaków.
– Proszę mnie tu wysadzić.
– Ale to nie tu pani jedzie! No gdzie! Przecież pani nie zostawię tu na środku drogi, ja się troszczę o drugiego człowieka.
– Nie mam pewności.
– Pani nie żartuje, gdzie tu, to wie pani nigdy nie wiadomo czy tu z krzaków nie wyjdzie jakiś gej.
– Bardziej bym się obawiała bandziorów.
– No wiadomo, tacy to muszą właśnie pokazać, że się ich trzeba bać, to się boimy.
– Dlaczego muszą pokazywać, że się ich trzeba bać?
– Ja to pani nie rozumiem.
– A ja pana aż za dobrze.
– Nic pani nie rozumie. Jak pani nie rozumie, że bandzior to bandzior, a gej to gej.
Kolejne naście minut bez słowa jedziemy. Pan co jakiś czas na mnie w lusterku spogląda.
– Jakby pani słyszała, że na tym planie potrzebna jakaś robota, to może pani zostawię swój numer? Ja jestem obrotny, sprawdzę się, z ludźmi zawsze pogadam…
– Na takim planie to bandziorzy geje pracują, wie pan? Dwa w jednym, nawet trzy, bo jeszcze inteligentni.
– To się w głowie nie mieści.
– No właśnie.
Do widzenia panu.
– Do widzenia.
znalazłam twojego bloga i od razu go pochłonęłam w całości. W końcu znalazłam to co lubię czytać. Pisz więcej, proszę!