przez Warszawę wymiotującą na chodniki, ubraną w spodnie pokryte kałem.

Niedziela, siódmy dzień kwietnia, godzina 6:25. Powiadomienie facebook’owego czatu. Wiadomość od pana Philip’a.

-Iga Górecka feministka. Co wygląda jak facet. I dała się oszukać taksówkarzowi.

Pozwalam sobie wstawić w te słowa polskie znaki. Wiadomości codziennie wysyła mi wiele osób. Ze względu na zawód który wykonuję piszą osoby oglądające seriale, reklamy czy programy telewizyjne. Czasami gratulują, czasami obrażają. W jednym z seriali przez dwa lata grałam postać, którą można by nazwać czarnym charakterem. Przedział czasowy od momentu realizacji do emisji to mniej więcej pół roku. Ja w domu nie mam telewizora, poza czytaniem scenariuszy, nie śledzę na bieżąco fabuły na ekranie. Portale społecznościowe po emisji odcinków wydają z siebie dźwięki w częstotliwości nagminnej. „Jak mogłaś tak skrzywdzić Madzię”, „Ty kurwo, odpierdol się od Andrzeja, zniszczysz mu życie”. Eseje wielostronne, pouczające Igę Górecką jak powinna reagować na życie serialowe, co robić, jakie dialogi pomiędzy postaciami prowadzić. Scenarzystów w tym kraju nie brakuje. Niektóre rozwiązania serialowej fabuły były interesujące, aż chce się tych ludzi poprowadzić na drogę pióra, obierając tylko nieco z obelg. Zdarzali się też i tacy atakujący bezpośrednio. Wakacje. Pani na oko lat 60+, podchodzi do stolika przy którym siedzę, dłoń opiera o ścianę, odcinając mi drogę ewentualnej ucieczki. „Pani ma na imię Karolina”, upewnia się, nie pyta. WIedząc do czego pani prowadzi, grzecznie odpowiadam zgodnie z prawdą, przerywając posiłek. „Nie, Iga”. Pani nie rozumie, mota się, wydobywając z siebie wiele wydechów, szybkich i krótkich „aha, aha, aha, aha”. Bez słowa odchodzi. Być może plan na przeprowadzenie tej rozmowy został zaburzony. Wyglądam tak samo jak Karolina, a mówię, że Iga, a to dziw. 

I ja byłam nieco zdziwiona wiadomością poranną. Kiedy ktoś poświęca swój czas w niedzielę o 6 rano próbując cię obrazić to musi mieć ważny powód.

Używam w odpowiedzi znaku zapytania.

Pan Philip kontunuuje.

– Wtedy Cię oszukał. Ja bym się nigdy nie dał. Ja bym mu nawet 50 zł nie dał – sam bym ipd wezwał. Jak na lotnisku 🙂

Pan Philip nawiązuje do sytuacji, której doświadczyłam pod koniec zeszłego roku, wsiadając nad ranem do pana świadczącego usługi przewozu osób, który czekał na klientów na miejscu taksówek pod dworcem centralnym w Warszawie. Po przejechaniu 5 km, pan poinformował osobę mi towarzyszącą o należnej opłacie 400 zł. Pan pobierał 90 zł za przejechany kilometr, informację takową, wielkości pudełka od zapałek miał zawieszoną na tylnej szybie swojego pojazdu. Napisałam o tej sytuacji na Facebook’u (tekst do odnalezienia w historii) ku przestrodze, wcześniej rzetelnie zajęłam się sytuacją. 

Pan Philip wówczas odpowiedział na opisaną przeze mnie historię, oferując mi swoją pomoc, za chęć pomocy podziękowałam, odmawiając.

-Ja to nie wiem jak można się dać tak Wyjebać

Podsumował. 

Po co mi ta informacja? – odpowiedziałam na treść o wezwaniu ipd.

– Nawet miałem klientkę w identycznej sprawie. Tak „taksówkarz pieniądze oddał” i jeszcze zapłacił z nawiązką. Abyśmy nie czynili kroków prawnych. Po co? Bo trzeba być „ mało przytomnym”. Mówiąc dyplomatycznie aby dać się tak Wyjebać. A dodatkowo, gorzej nie zwracając się do kancelarii takiej jak moja bo my z takimi chujami walczymy i jesteśmy najlepsi, Wkońcu bronimy największe grupy przestępcze. A nie zgłaszając nic nie robiąc zachęcasz ich do dalszego działania.

Swoją drogą jest to wiadomość bardzo dobra do analizy psychologicznej. 

-A skąd wiesz co zrobiłam w tej sprawie? Akurat jestem bardzo zadowolona z rozwiązania tej sprawy. Uważasz, że chciałabym współpracować z człowiekiem, który próbuje mnie obrazić przez czat na Facebooku w niedzielę o 6 rano? – odpowiadam

-Ja nie muszę z Tobą współpracować, bo: – mam bardzo ważnych klientów ( największych w Polsce). Jestem szowinistą i otwarcie o tym mówię – poinformował mnie pan Philip

-Gratuluję, w takim razie w dalszym ciągu nie wiem po co do mnie piszesz – zapytałam

-Po trzecie, nie stać Ciebie na usługi mojej kancelarii, po czwarte wyglądasz jak chłopak. Bo gdybyś była fajna laska to może bym się zastanawiał nad wzięciem sprawy ale jeśli ktoś wygląda jak chłop to szkoda czasu

-Wyjątkowe podejście do ewentualnego klienta – odpisałam

-Nigdy nie będziesz moim klientem. Biorę albo naprawdę ważnych gangsterów. Albo piękne kobiety. Ewentualnie przyjaciół

-Z tego co czytam, wielokrotnie oferowałeś mi pomoc z której nigdy nie zamierzałam korzystać

-Może asystenci. Ja nigdy. Nie obsługuje: lesbijek . gejów. tenczosych (tęczowych domyślam się). i innych geneder i tym podobnych. klauzula sumienia. pedały są tylko przy rowerach

-są jeszcze do kierownicy, wielu urządzeń sportowych np – odpisałam

-olać ich. Związek to mężczyzna i kobieta. Nic więcej

Tak zakończyła się ta poranna konwersacja. Szykując się do pracy nieustannie myślałam o powodach nienawiści wobec innych, o uprzedzeniach, ocenach. O chęci pokazania się jako ten najlepszy, umniejszając innym i w moich oczach przede wszystkim sobie. O komentujących w internecie nieznajomych, o obrażających, wszystkowiedzących pouczycielach. O tych nieprzytulonych, niekochanych, niepewnych swojej wartości smutnych ludziach. Jechałam na plan przez Warszawę śpiącą, przez Warszawę wymiotującą na chodniki, ubraną w spodnie pokryte kałem. Przez wydobywające się z ust młodych mężczyzn kurwy pokryte śliną zmieszaną z glutami. W pracy witają mnie uśmiechnięci, życzliwi ludzie. Inteligentni, pomocni, twórczy, kochający. Jak mam ich natychmiast rozmnożyć? Jak zalać nimi świat? Jak troskę i miłość szerzyć? Jestem wdzięczna za wiadomość od pana Philipa ona daje dużo siły, by stać na kontrze.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *