To jest pewna realizacja z dobrymi konsekwencjami na przyszłość.

Co rok kupuję kalendarz. Ma spełniać wiele wymagań. Każdy dzień ma mieć swoją stronę, ma mieć plan roczny i miesięczny, na notatki miejsce, papier miękki i wiele innych. W zeszłym roku kupiłam wymiarowo dobry, wiele plusów w nim znalazłam, ale sprężynę ma i długopis się na kolejną stronę przebija, a ja lubię mieć codziennie stronę czystą. Od początku planowania mojego roku mijającego, nie byłam w pełni zadowolona. Spowodowało to pewną niechęć, która mniemam na jego przebieg miała wpływ poniekąd. Coś co codzienne życie pozwala planować, spójne ze mną być powinno. Więc w tym roku kupiłam taki, w którym wszystko mi odpowiada i już w grudniu się do niego przeniosłam, przed końcem roku, który był rokiem chwiejnym nastrojowo. Był czasem, w którym wiemy czego chcemy, ale jeszcze tego nie robimy. A kiedy robimy to pewności nie mamy, czy aby na pewno działamy słusznie. Jest to czas potrzebny by sobie przyznać, że na pewno. Próbowałam w tym roku, siebie głównie. Wprowadziłam żywieniową harmonię by ograniczyć migrenowe aury. W życie wszedł płynny poniedziałek, surowy wtorek, wege środa i sweet sunday. Tego typu stabilizacja dobrze mi robi. Do szanownego grona Związku Artystów Scen Polskich dołączyłam, dzięki czemu ktoś będzie kasę miał na moją urnę i dobre wino, ja póki co, póki jeszcze żyję, lunch konsumuję w Spatifie za dwunastaka i mam nadzieję na dobre partie w szachy, w Skolimowie, kiedy sto lat przekroczę. To jest pewna realizacja z dobrymi konsekwencjami na przyszłość. Jak co roku zagrałam w paru serialach, reklamach, liznęłam paru prób teatralnych, które się finalnie rozpierzchły, tak samo było z paroma fabułami i serialami nowymi. Przyzwyczajać się do lizania nie zamierzam. Lizanie nauczyło mnie odważniej próbować. A kiedy już zaczęłam próbować to kąsam, a następnie będę po prostu jeść i w pełni smakować. Lizały też mnie w tym roku języki jadem zalane, ludzi mi nie znanych, uznających, że o życiu moim wiedzą więcej niż ja sama. Polizały mnie portale plotkarskie i ludzie zawistni, tacy co by chcieli na mnie zarobić i mnie obrobić. Doświadczenia są to niezwykle wzmacniające, które o dziwo w większą pewność ubierają. Byłam zła i dobra na ekranie, nauczyłam się, że zło jest bardziej dostrzegalne. Parę miejsc nowych na świecie odwiedziłam. Paru nowych wzruszeń doświadczyłam. Nowych znajomości z których rodzą się przyjaźnie. Wprowadziłam się do domu, wymarzonego. Pierwszego domu, który się Domem stał, poza tym rodzinnym, który od zawsze był. Stworzyłam program nauczania, po raz pierwszy zostałam zaproszona do współpracy na stanowisku wykładowcy, co z wykształceniem mym również jest spójne. Z tej roli wychodziłam, by wejść swym głosem w ciało włoskiej członkini brygady kosmicznej, co również było nowe. Dużo nowego. Dużo powielania starych błędów, albo raczej prób tworzenia nowych nawyków. Dużo miłości, dbania o nią każdego dnia, co wiele wartości w życie wnosi. Marzenia swoje w tym roku poznałam, albo raczej podałam im rękę. Przywitałam się. Priorytety wyznaczyłam. Głośno o nich mówić zaczęłam. Skończyłam pierwsze dzieści lat, i bardziej i mocniej jeszcze chcę, wiedząc, że nic nie muszę. Dużo przeczytałam, dużo obejrzałam, więcej potrzebuję. To więcej już dziś się zaczyna, bo wcale nie zamierzam czekać na pierwszy dzień stycznia, bo niby dlaczego? Weź sobie moment, ten moment, i uczyń go idealnym ku temu by się spełniać. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *