może Ty się zatrzymasz i podsumujesz to coś osiągnął, stracił, ocalił, czegoś doznał.

Minął kolejny rok i pomimo wypalonych wielu nabitych fajek i zjedzonych wielu kilogramów cukru czuję się zacnie. Mądrzej się czuję, bo miałam okazję poznać się lepiej, bo się w tym roku lepiej sobie przyjrzałam i nie zawsze byłam piękna i nie zawsze dobrze było patrzeć.
Zaczęłam rok na dechach Teatru Wielkiego, bardzo lubię tak i tam zaczynać, bo to mi daje złudzenie, że już tylko będzie zawodowo świetnie, a w zawodzie tym to w zdecydowanej większości procentowej to się dostaje po dupie. Zeszłam ze sceny, zrobiłam parę show, nagrałam odcinków serialowych wiele; poznając parę nowych chorób, możliwości wypadków, prawnych sloganów i nieco głupoty.
Prywatnie sprzedałam narożnik. a żyłki handlowej to nie mam za grosz, w ogóle marnie z moimi żyłami. Pękają trochę i ja w tym roku pękłam. Dostałam po tym teatralnym rozruchu wymarzoną serialową pracę, to dla młodego aktora przyjemne wyjść po zdjęciach próbnych z wydrukowanymi wszystkimi odcinkami pierwszego sezonu i jakże nieprzyjemne kiedy z tej roboty trzeba zrezygnować, bo polityczna zawierucha w kraju trwa w najlepsze i bezlitośnie kosi artystyczne ważności zastępując je władzą, kasą i przekonaniami przy których niektórym wygodniej obstawiać.
W domu zawsze mama pozwalała wybierać, uważała na to bym miała swoje zdanie, by mi nigdy nie było wszystko jedno. no i nie jest. ale za powiedzenie -nie- czasami dostaje się po dupie i po sercu i po przekonaniach co do ludzi – ostrożnie ich się trzeba trzymać. później trochę to wszystko boli wraz z głową i duszą co prowadzi do takich momentów, że się nie chce wstać. Poznałam w tym roku jak to groźne i jak gorzko smakuje. aktorsko – majstersztyk, smutek do nabierania łyżkami i zapamiętywania. prywatnie – spierdalać trzeba od tego natychmiast, jak najdalej. I spierdoliłam, tym samym zostawiając mnóstwo złudzeń, co sobie niby z nich zdawałam sprawę, ale tyle jest rzeczy co nam się wydaję, że póki ich się nie dotknie to nie można oceniać, a nawet wówczas nie wypada. Trudne to jeszcze bardziej niż rzucenie papierosów czy czekolady, ale warto próbować, bo ocenianie to zawsze nieuczciwość jest.
Polatałam sobie po świecie, patrzyłam podczas wycieczek prosto w słońce, ale też na bezdomnych siedzących na ulicy w kołdrach, wyglądających jak roztopiony już śnieg. traktowanych tak samo jak ten śnieg po zimie.
Reklam zrobiłam dużo, to tu to tam; umiem tańczyć z makaronem, grać w siatkówkę przez 10 godzin w pełnym słońcu, spędzać święta bożego narodzenia w czerwcu, umiem z okiem rozmawiać i współpracować nieustannie z amerykanami i anglikami ze swoim wiecznie kulawym angielskim.
Napisałam wiele tekstów, podjęłam się próby nauki yogi, schudłam sześć kilogramów a później sześć przytyłam. Przymierzyłam wiele sukni ślubnych a nawet nie jestem zaręczona. Przeczytałam mnóstwo książkowych stron, nie nosiłam okularów. Karciłam się mnóstwo razy i jeszcze więcej postanawiałam, że od jutra będzie nowe, zupełnie zapominając, że nic się nie kończy i nie zaczyna, że to nasze żyćko to ciągłość a każda chwila ma swoje konsekwencje.
Nauczyłam się nie jeść, gotować i bookować bilety lotnicze kiedy tylko mam na to ochotę.
Nauczyłam się mówić ‚Dziękuję’ patrząc prosto w oczy, obcym również. W sklepie na przykład często mówiłam ‚dziękuję’ patrząc prosto w ladę, uznając to już dziś za nieświadomą arogancję. W ogóle nieświadomość jest trochę arogancją, czyż nie?
Chodziłam boso po górach i plażach, całowałam się z dziewczynami i chłopakami. Strzelałam w siebie laserem i lewitowałam. szamańskie spotkania odprawiałam sporadycznie, głównie sama ze sobą. Odważałam się wielokrotnie, czasami pochopnie bo tak łatwiej. czasami w pełni wiedząc, że będę ryzykować, że mogę popełnić błąd. Wygrywałam. Spełniłam parę marzeń, wreszcie zrobiłam też wymarzoną tablicę marzeń, gdzie przyczepiłam rzeczy o których wstydzę się mówić głośno. wstydziłam. Przestałam.
Codziennie doceniam wartość myśli i słowa. Staram się kochać i dbać o siebie i mijanych. Piszę to, bo rok się kończy, i ja to bym wrzuciła do szuflady, ale może Ty się zatrzymasz i podsumujesz to coś osiągnął, stracił, ocalił, czegoś doznał. bo to za trzy dni wcale nie zniknie a zacznie mieć swoje konsekwencje.

Niech się wiedzie w 2018.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *